Rigby .451

Broń długa taka jak karabiny i strzelby.
Awatar użytkownika
amadeusz
Stary bywalec
Posty: 594
Rejestracja: śr 11.paź.2006 - 09:44
Moja broń:

Rigby .451

Post autor: amadeusz »

Po obserwacji naszego kolegi , który bardzo dłuuugo " walczył " z Rigby , stwierdziłem , że też chcę mieć coś podobnego . Może niekoniecznie Rigby . W końcu są przecież inne karabiny. np. Creedmoor .45 z Palmetto , np. Underhammer .40 z Ardesy , czy Gibbs z DP ( w dwóch kalibrach .40 i .45 )
Zacząłem się rozglądać i rozpytywać . Underhammer Hillard leży jak złoto , dobrze wyważony , waży 5,4 kg , ale jak z niego strzelać na 100 m ? Hak na kolbie praktycznie to uniemożliwia .
Na 50m mam czym strzelać , na 100 nie . Więc ten odpadł w przedbiegach.
( Kiedyś była wersja z chwytem pistoletowym , ale po pierwsze teraz jest niedostępna , a po drugie kosztowała coś 6.000 PLN :shock: , a tyle to ja za karabin nie dam. )
Creedmoora z Palmetto nikt ze znajomych nie trzymał w rękach. Więc można tylko przypuszczać , że to dobry karabin ( Wojtek we Visierze wygrzebał , że przyzwoita broń ) . Przy krótkiej lufie nie będzie leciał " na pysk" . Więc może ten ?
Niestety szukanie nie przyniosło efektów , na giełdzie przez 1,5 roku widziałem 1 szt. , której nie udało mi się kupić .
Gibbs ? Dobrze leży ,ale wtedy kiedy się z nim położysz . Do pozycji stojącej , jest potrzebny duży i silny gość , który go utrzyma . Przy ciężarze 5,5 kg i długości 133 cm , leci do przodu . Miałem okazję parę razy strzelić z Markowego . I wszystko byłoby dobrze , gdyby nie te usilne dążenie lufy do spotkania z glebą .
( Jeszcze jedna zaleta tego karabinu . Wg mnie najlepszy wskaźnik ceny do jakości . Za stosunkowo rozsądne pieniądze , można mieć broń najwyższej światowej klasy )

Ale całkiem niedawno zauważyłem na e-gunie Rigby ! No to może jednak ten . Udało się . Jest już u mnie .
Po wstępnych oględzinach wiem , że :
- części są oryginalne , mają takie same numery
- lakier jaki we fabryce położyli , leży na nim do dzisiaj .
- dużo z niego strzelano ( ślady od wlotki na lufie )
- leży znakomicie
- jest bardzo lekki , 3,7 kg
- i wiem również , że poprzedni właściciel był barbarzyńcą .


Obrazek
tak wygląda

Obrazek
zbliżenie

Obrazek
osadzenie dioptera

Obrazek
diopter jest składany

Obrazek
chwyt pistoletowy

Obrazek
skromne zdobienia

Obrazek
próby

Obrazek
kaliber

Obrazek
i to co pozwala sądzić , że poprzedni właściciel ( właściciele ) , to barbarzyńca ( barbarzyńcy ) .
To co widać , to zarys gwintu , który pojawił się po trzech tygodniach szorowania . W pierwszej chwili jak zajrzałem do lufy zobaczyłem ołowianą gładź .Lufa była jak w Brown Bess-ie , może tylko kaliber mniejszy .



Wojtkowi pokazałem tą lufę , pooglądał , pociamkał i gul mu skoczył . Okazało się , że w lufie jest gwint typu rigby . Czyli przez przypadek kupiłem Rigby z gwintem rigby .
Sprzedał ten karabin , bo nie wiedział , że pod ołowiem jest prawdziwe złoto . Barbarzyńca jeden .

pimpek

P.S. Każdemu może inaczej dana broń leżeć , więc tym co pisałem proszę się nie kierować przy ewentualnym wyborze strzeladełka .
Ostatnio zmieniony sob 14.paź.2006 - 15:53 przez amadeusz, łącznie zmieniany 1 raz.
mkowalczuk
Stary bywalec
Posty: 2304
Rejestracja: czw 12.paź.2006 - 09:23
Moja broń:

Post autor: mkowalczuk »

...
Ostatnio zmieniony sob 25.lis.2006 - 19:52 przez mkowalczuk, łącznie zmieniany 1 raz.
.Tomek.44
Bywalec
Posty: 193
Rejestracja: śr 11.paź.2006 - 12:01
Moja broń:

Re: Rigby .451

Post autor: .Tomek.44 »

[quote="pimpek"]
To co widać , to zarys gwintu , który pojawił się po trzech tygodniach szorowania . W pierwszej chwili jak zajrzałem do lufy zobaczyłem ołowianą gładź .Lufa była jak w Brown Bess-ie , może tylko kaliber mniejszy ./[quote]

powinienes zmienic nick na ołówek bo sie ciebie trzymaja zaolowione lufy.
a karabin fajny.
Awatar użytkownika
PiotrS
Posty: 75
Rejestracja: śr 11.paź.2006 - 15:37
Lokalizacja: Rzeszów
Moja broń: brak

Post autor: PiotrS »

Sprzedał ten karabin , bo nie wiedział , że pod ołowiem jest prawdziwe złoto . Barbarzyńca jeden .
Niemcy to faktycznie dziwny naród :wink: . W moim Gibbsie lufa była bez zarzutu. Ale kolbę i łoże pomalował jakimś drewnochronem i to wraz z metalowymi częściami, natomiast na blasze zamka wygrawerował napis Holland & Holland :? , nazwę angielskiej firmy produkującą broń za grube tysiące.
Marek
Stary bywalec
Posty: 808
Rejestracja: śr 11.paź.2006 - 10:45
Lokalizacja: Gliwice
Moja broń:

Post autor: Marek »

Wygląda na to, że oprócz odoławiania jeszcze koronka zostanie Ci do poprawy.
Awatar użytkownika
amadeusz
Stary bywalec
Posty: 594
Rejestracja: śr 11.paź.2006 - 09:44
Moja broń:

Post autor: amadeusz »

Po siedmiu tygodniach czyszczenia tej lufy , dochodzę do wniosku , że nigdy nie będę mógł sprzedać tego karabinu . Ilość roboczogodzin jest kosmiczna . Ale mam już z góry . I choć są chwile w , których wywalił bym przez okno ten karabin , działam.

pimpek
Awatar użytkownika
amadeusz
Stary bywalec
Posty: 594
Rejestracja: śr 11.paź.2006 - 09:44
Moja broń:

Post autor: amadeusz »

Posiadanie rzeczy , która nie odwzajemnia miłości jest sprawą beznadziejną. I z tą myślą podjąłem decyzję , że się pozbędę Rigby-ego . Ileż można szorować tę zasraną lufę . Chyba strzelano z niego pociskami z antymonu i cyny , a ołów był tylko domieszką . Czyszczenie szło ( i idzie ) jak po grudzie .
Znalazłem chętnego , ale na wymianę . On dawał swój karabin ( bardzo dobry , rynkowa wartość ok. 700 EUR ) , a ja Rigby + Sibera ( wart ok. 550 EUR ) . Czyli zdecydowanie niekorzystna wymiana z mojej strony. Jednak nie miałem już siły patrzyć na tą broń i aspekt finansowy był mi zupełnie obojętny .
Doszło do wymiany .
Na następny dzień mój przyjaciel zadzwonił . Poprosił aby jednak tę wymianę cofnąć . Przyjrzał się dokładnie karabinowi i stwierdził , że jemu się taka wymiana nie bardzo opłaca . Nie mogłem odmówić .
No i znów miałem zgryz .
Trochę pocieszył mnie Wojtek ( Rusznik ) , że z takiej rury , to już śmiało można strzelać . Umówiliśmy się z tokarzem , na zrobienie koronki . Poszło szybko i sprawnie , ale pojawił sie całkiem nowy i nieoczekiwany problem . Otóż dopiero teraz było możliwe pomierzenie kalibru broni . I niespodzianka . Zamiast deklarowanych .451 jest .457 (11,60) . Czyli wiem , że będzie problem z kulami.
Dostałem jeszcze w Toruniu od Wojtka ( Samuela Hawkena ) 10 pocisków odlanych z kokili Lymana ( bardzo dziękuję ) , ale one były kalibrowane do wymiaru 11,40 . Są ok. 0,2 mm za małe .
Jednak nie mam innych .
Pojechaliśmy na strzelnicę , wstępnie ustawiliśmy przyrządy celownicze . Strzelamy . Wojtek na 100 m , a ja z mojego Rigby "od słupa" na 50 m .
I wyszło tak:

Obrazek
Zakreślone przestrzeliny + jedna dziura na lini 7 i 8 , na godz. 7 , to inna sprawa .
Pozostałe przestrzeliny są z Rigby .

Jest całkiem nieźle , a jeszcze dużo można poprawić .
Dokończyć czyszczenie lufy , dobrać pociski , zamontować nową muszkę .
Dostałem wiatr w żagle .


amadeusz
Marek
Stary bywalec
Posty: 808
Rejestracja: śr 11.paź.2006 - 10:45
Lokalizacja: Gliwice
Moja broń:

Post autor: Marek »

Ja mam właściwą formę Lymana 457, przy okazji mozna coś poodlewać gdybyś był zainteresowany.
Awatar użytkownika
amadeusz
Stary bywalec
Posty: 594
Rejestracja: śr 11.paź.2006 - 09:44
Moja broń:

Post autor: amadeusz »

.457 to chyba trochę za mało . Nie ma co kalibrować :D .

amadeusz

P.S. Mam jedną kokilę z tym wymiarem ( H. Mohr ) , a druga jest w drodze ( Stum ) . Jeżeli się nie sprawdzą , to chyba nie pozostanie nic innego jak złożyć zamówienie u Czechów .
Marek
Stary bywalec
Posty: 808
Rejestracja: śr 11.paź.2006 - 10:45
Lokalizacja: Gliwice
Moja broń:

Post autor: Marek »

457 to chyba trochę za mało . Nie ma co kalibrować .
Dobrze odlanego pocisko o odpowiednim kalibrze nie potrzeba przekalibrowywać, jeśli kleszcze są idealne to powinno być dobrze.

A czy nie myślałeś Mariusz nad nową lufą ?

Z Hawkena Matcha powinna pasować jeśli idzie o gwint, a zewnętrznie da sie ją dorobić na odpowiedni kształt.
Awatar użytkownika
amadeusz
Stary bywalec
Posty: 594
Rejestracja: śr 11.paź.2006 - 09:44
Moja broń:

Post autor: amadeusz »

Marek pisze:
A czy nie myślałeś Mariusz nad nową lufą ?
Ale Ty herezje gadasz :lol: .
Za trzy , no może cztery miesiące , lufa nie będzie miała grama ołowiu :lol: .


amadeusz
Marek
Stary bywalec
Posty: 808
Rejestracja: śr 11.paź.2006 - 10:45
Lokalizacja: Gliwice
Moja broń:

Post autor: Marek »

Pewnie tak, jak się zaweźniesz to coś wymyślisz, karabin piękny to warto nad nim popracować.
.Tomek.44
Bywalec
Posty: 193
Rejestracja: śr 11.paź.2006 - 12:01
Moja broń:

Post autor: .Tomek.44 »

kiedys sie zastanawialem czy przy takim zaolowieniu nie latwiej by go bylo wytopic.
olow ma tak niska temperature topnienia tak ze stali nie powinno zaszkodzic a roztopiony olow zbiera sie w kuli jak rtec.
Marek
Stary bywalec
Posty: 808
Rejestracja: śr 11.paź.2006 - 10:45
Lokalizacja: Gliwice
Moja broń:

Post autor: Marek »

stal odpuszcza się po hartowaniu w około 300 st. , to wystarcza do zmiany jej struktury, zmienia się kształt ziaren kryształów na mniej ostry.

Celem odpuszczania jest usunięcie naprężeń hartowniczych oraz zmiana własności fizycznych zahartowanej stali, a przede wszystkim zmniejszenie twardości, a podniesienie udarności zahartowanej stali.
Odpuszczanie – jest zabiegiem cieplnym, któremu poddawana jest stal wcześniej zahartowana. Celem odpuszczania jest usunięcie naprężeń hartowniczych oraz zmiana własności fizycznych zahartowanej stali, a przede wszystkim zmniejszenie twardości, a podniesienie udarności zahartowanej stali.

Odpuszczanie polega na rozgrzaniu zahartowanego wcześniej przedmiotu do temperatury w granicach 150° do 650°C, przetrzymywaniu w tej temperaturze przez pewien czas, a następnie schłodzeniu. W czasie odpuszczania całość lub część martenzytu zawartego w zahartowanej stali rozpada się, wydzielając bardzo drobne ziarna cementytu, tworząc fazę zwaną sorbitem lub troostytem.

Rodzaje odpuszczania ze względu na temperaturę:

Odpuszczanie niskie
Przeprowadza się je w temperaturach w granicach 150° do 250°C. Celem jego jest usuniecie naprężeń hartowniczych, przy zachowaniu w strukturze wysokiego udziału martenzytu, a przez to zachowanie wysokiej twardości. Stosuje się przy narzędziach.
Odpuszczanie średnie
Przeprowadza się je w temperaturach w granicach 250° do 500°C. Stosowane w celu uzyskania wysokiej wytrzymałości i sprężystości przy znacznym obniżeniu twardości. Stosowane przy obróbce sprężyn, resorów, części mechanizmów pracujących na uderzenie np. młoty, części broni maszynowej, części samochodowych itp.
Odpuszczanie wysokie
Przeprowadza się je w temperaturach powyżej 500°C w celu uzyskania wysokiej wytrzymałości przy niskiej twardości. Stal odpuszczana wysoko nadaje się do obróbki skrawaniem.
Podczas odpuszczania występuje kruchość odpuszczania, którą dzielimy na:

kruchość odpuszczania I rodzaju i jest to kruchość nieodwracalna, zachodzi w zakresie temperatur 250-450°C, powoduje zmniejszenie odporności na pękanie kruchość odpuszczania II rodzaju i jest kruchościa odwracalną, zachodzi powyżej 500°C i powolnym chłodzeniu
Awatar użytkownika
amadeusz
Stary bywalec
Posty: 594
Rejestracja: śr 11.paź.2006 - 09:44
Moja broń:

Post autor: amadeusz »

rusznik pisze:Jedno co chcialbym nadmienic na temat Marjuszowego Rigbiego to ze po przegladzie skoronkowanej lufy doszlem do wniosku ze gwint w tej lufie jest 9cio polowy o zwyklym zarysie gwintow i pol czyli nie jest to gwint Rigbiego o romboidalnych wystajacych polach i poligonalnych bruzdach :
Ja bym się zgodził z tym , że gwint jest 9 polowy . O zarysie porozmawiamy za 2 miesiące :lol: .

amadeusz
ODPOWIEDZ