Kentucky Rifle 45 Dikar

Broń długa taka jak karabiny i strzelby.
ODPOWIEDZ
Senio
Posty: 44
Rejestracja: śr 28.lis.2007 - 12:54
Lokalizacja: Koło.wlkp
Moja broń:

Kentucky Rifle 45 Dikar

Post autor: Senio »

Ameryki może nie odkryję, ale ułamek tego jak zacząłem strzelać z CP może się komuś kiedyś przyda. Wszystko zaczęło się od Virusa CP jakim był NAvy 44. przy okazji strzelania z Kbks-ów znajomy przywiózł Navy 44 i postrzelaliśmy. Mieszane uczucia były za pierwszym razem ale już coś zaiskrzyło. Przy drugim spotkaniu wiedziałem że to jest to tylko mi zamarzyło się postrzelać z długiej odprzodowej. Tym sposobem zaczęły się poszukiwania czytanie for tematycznych związanych z CP. Już miałem kupować Hawenka kiedy inny kumpel też się zdecydował że kupuje CP i do mnie trafiło Kentucky Rifle 45 Dikar. Tym sposobem było nas już trzech z CP więc można było zacząć się organizować na strzelanie w szerszym gronie. Ale wracając do tematu wyczytałem na forach że Kentucky jest trudne w demontażu itd. Miałem trochę obawy mimo że śrubokręt obcy mi nie jest że mogę mieć jakieś problemy co okazało się kompletną bzdurą. W karabinku w którym jest pięć śrubek na krzyż oraz kawałek lufy i najprostszego na świecie spustu zresztą latającego na boki jak „żyd po pustym sklepie” i kurka też tak samo prostego nie może być żadnych trudności. Nie maiłem wcześniej styczności z CP ale gdybym wiedział że to jest prostsze od „konstrukcji cepa” nie zawahał bym się dużo wcześniej i go kupił, a tak śleczałem godzinami i całymi wieczorami na forach CP, i motałem się między Kentucky a Hawkenem , bo ten drugi niby prostszy w demontażu. Już kombinowałem w myślach jak to trzeba będzie z tą osadą go myć. Jak to robić żeby nie zamoczyć jej. A kiedy doszedł Kentucky rozebrałem go w drobny mak w 3 minuty. Poprawiłem ten latający język spustowy na dzień dobry bo to w zasadzie jedyne co mi w nim nie pasowało od pierwszej chwili. Odnośnie demontażu to nawet nie ma co fotek robić bo nie ma kompletnie czego opisywać. Pięć śrubek na krzyż i karabinek jest w drobnych kawałkach. Język spustowy w Kentucky ma grubość 4,15mm. Natomiast zawias w którym się porusza na bolcu ma szerokość 4,40mm. Te 0,25 mm powoduje luz spustu na boki i upierdliwe pukanie. Sprawę można załatwić w prosty sposób dwoma podkładkami dystansowymi z odrobina środka smarnego. Znalazłem dwie podkładki stalowe dystansowe od pistoletu FWB65 o grubości 0,1mm. Zapodałem po obu stronach spustu po takiej podkładce na osi obrotu, i po lekkim nasmarowaniu wszelkie luzy znacząco zniknęły, a spust ucichł całkowicie i już nie puka. Pozostawiony luz 0,05 mm jest w zupełności wystarczający do bardzo płynnej jego pracy.
Na fotce zaznaczyłem miejsce gdzie te podkładki trzeba umieścić po jednej z obydwu stron języka spustowego.

Obrazek

I to tyle tematem wstępu, zakupu i dołączenia do zadymiarzy. Po tym dorobiłem całe oprzyrządowanie do obsługi karabinka oraz opierając się na 100% kupnych materiałach eksploatacyjnych udałem się na strzelnicę. Tam już była kupa śmiechu i radości ze samego strzelania, jednak gorzej było to na tarczy widać. Jednak pierwsze kroki zostały postawione :

Obrazek

Okazało się że muszę poprawić muszkę, bo przestrzeliny układały się na godzinie 17 na tarczy. Tu starałem się podnosić trochę i to korygować w pionie ale nie da się powtarzalnie tego robić i dwie odskoczyły :

Obrazek

W Kentucky aby ustawić przyrządy otwarte służy do tego celu młotek i pilnik. Nie da się tego zrobić i ustawić na jednym strzelaniu, bo to jest zbyt długotrwały proces aby zrobić przestrzelić i sprawdzić czy jest OK. Jednak po około trzecim strzelaniu przyrządy miałem już zgrane i zacząłem trafiać w okolicy środka tarczy celując w środek. Jednak odskoki z kul kupnych się zdarzały nader często bo bardziej przypominają one kartofle niż kule do CP. Zacząłem więc kombinować i czytać dalej na temat kul i reszty. Zacząłem od samodzielnych przybitek. Kupiłem super HiFi stereo wybijak do otworów fi 12 w sklepie żelaznym za całe 7,40pln . Poddałem go wstępnej obróbce na tokarce robiąc ostrze w stylu noża, które naostrzyłem od zewnątrz jak i wewnątrz na żyletę. Stoczyłem trochę trzpień żeby wszedł w uchwyt 16mm frezarki piniowej (może być wiertarka stacjonarna).

Obrazek

Obrazek

Wkręciłem go w uchwyt, a w imadło wkręciłem krążek rezotexu i na małych obrotach wwierciłem się na około 1 mm w niego.

Obrazek

Maszyna produkcyjna zbudowana, więc zabieram się za wycinanie sierściuchów. Sam docisk z niewielką siłą powoduje piękne wycinanie kółek z sierściucha

Obrazek

Naprodukowałem tego ze 100 sztuk w 15 minut :

Obrazek

Następnie gotowane były flejtuchy w roztopionym wosku z oliwą z oliwek. Tu fotek nie mam ale wyszły też dobrze. Do wycinania używam nożyczek i pomocy żony, a kapie je sam, ale zrobię i przyrząd do ich wycinania tylko musze mieć natchnienie :) . No i trzeba było coś zrobić z kulami bo w kształcie kartofli mi się nie podobają absolutnie. Zamówiona Kulolejka Lee dojechała i z kumplem poświęciliśmy kawałek któregoś wieczoru na zabawę w odlewanie. Pierwsza godzina poszła na naukę, pozostałe dwie na odlewanie. Dwie puszki po konserwach mała butla gazowa z palnikiem i efekt 303 sztuki odlane w dwie godziny.

Obrazek

Ale to nie było to do końca czego bym sobie życzył. Dużo pracy, trochę niebezpiecznie i dwie osoby potrzebne były do tego. Są kociołki do odlewania kul ale są one drogie a nie ma w nich nic nadzwyczajnego. Postanowiłem wykonać coś podobnego sam. Po kilku godzinach zabawy powstał i nie wiem czy oryginał Lee jest na tyle sprawny co mój gazowy za 0 zeta . Trochę roboty z tym zaworem było bo się z cztery godziny z tym bawiłem, ale jest.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I schemat jak zbudowany jest sam zawór. Otwór 2mm.

Obrazek

Działa. Wynik odlewania to samemu w dwie i pół godziny odlałem 460 kul. Odlewanie idzie sprawnie, więc trzeba było iść krok dalej aby z tych kulek usunąć wlewki i je wyokrąglić. Przystąpiłem do budowy maszyny do obtaczania. Trochę się z tym pobawiłem, ale zrobiłem maszynę piekielną do obtaczania kul .Pomysł zaczerpnięty z forum CP na iwebie gdzie kolega Cyrograf napisał gdzieś, że najlepiej obtaczać kule w bębnie. Nie powiem bo jest trochę zabawy żeby zrobić taki młynek . Zawsze jak się coś z niczego robi to tak jest. Ale tak. Kupiłem Rurę KO 100 x 2 długości 200mm. Korki boczne wytoczyłem z drewna olszynowego. Czemu drewno ?.Miałem pod ręką, łatwo je obrabiać i tłumi wszelkie drgania i redukuje hałas. W dekle dorobiłem i wpasowałem tuleje z Boramidu 6 G.S.L samo-smarnego. Za oś posłużył mi wałek fi 12mm prowadnicy od jakiejś starej drukarki igłowej. Napęd maszynerii to silnik pompki do wody starej pralki produkcji CCCP Wiatki. Dotoczyłem tylko mu szajbkę i wyciąłem z blaszki gustowny wentylator żeby się nie grzał. Reszta to jakieś znalezione gadżety garażu. Cały mechanizm mam gotowy tylko bez podstawy jako oddzielne urządzenie. Jednak za podstawę wykorzystałem tokarkę i zrobiłem pierwsze obtaczanie. Mam solidną blachę grubości 20 mm i na niej może zabuduję podstawę do obtaczarki w przyszłości. Jak mi się już nie będzie chciało tak też można obtaczać bo przezbrojenie tokarki na maszynę do obtaczania kul to 2 minuty.

Koszt obtaczarki :

1. Rura 30 zeta
2. Tokarz który ją wyrównał na końcach 10 zeta
3. Oringi które robią za paski klinowe 5,40 zeta
4. Moja robota i czas bezcenna


Obrazek

Przyszedł czas więc wypróbować maszynerię. Wrzuciłem ze 250 kul żeby się pokręciły i po 4 godzinkach wyszło coś takiego :

Obrazek

Jestem zadowolony z efektu i nie muszę strzelać kartoflami. Czy pomaga toczenie czy nie jak niektórzy twierdzą nie jest to istotne. Mam komfort psychiczny że mam okrągłe kule i nie muszę patrzeć jak je wkładać, ustawiać itp. A wszystkie po testach latają jednakowo. Przynajmniej nie ma rażących odskoków a wszystko się ładnie układa obok siebie. Tarcze się już trochę znudziły. Butelki trzeba sprzątać więc poszedłem krok dalej i zbudowałem cel typu spiner do CP żeby się lepiej bawić na strzelnicy. Średnica 11cm grubość blachy 12mm. Dodatkowo noga jest tak zrobiona że można go pod dowolnym kątem ustawić.

Obrazek

Kentucky po ustawieniu przyzadów jak pisałem strzela w okolicy środka tarczy. Mogłem się więc pobawić i postrzelać do spinera. Na 50 metrów jak się wstrzeliłem w nowo ustawione przyrządy taki spiner 11 centymetrów ma marne szanse . A i po pomalowaniu skupienie można trenować i jak widać nie jest złe

Obrazek

I dla ciekawostki tyle zostaje z kuli po trafieniu spinera. Udało mi się cztery odszukać Z jednej strony :

Obrazek

I z drugiej strony :

Obrazek

Cel reaktywny jak się patrzy. Wykombinuje w wolnej chwili na pewno inne spinerki jako uzupełnienie strzelania do tarcz i w różnych wielkościach. Co do wytrzymałości blachy 12mm nie jest w stanie zniszczyć 2 gramowa naważka. Małe wgniotki zostały w blasze od kulek ale tylko powierzchownie co widać na fotce. Na rykoszety nie ma szans. Po prostu kula po trafieniu przestaje istnieć i leży kilka (naście) centymetrów od spinera. Tak w telegraficznym skrócie to wygląda jak się zaczyna zabawę w CP.
Awatar użytkownika
bogus76
Posty: 15
Rejestracja: ndz 02.gru.2007 - 14:30
Lokalizacja: Jastrzębie Zdrój
Moja broń:

Post autor: bogus76 »

Trochę roboty wykonałeś :D , ale i satysfakcja pewnie ogromna.Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
Jankesszuwarek
Bywalec
Posty: 155
Rejestracja: śr 11.paź.2006 - 20:22
Lokalizacja: Trójmiasto
Moja broń:

Post autor: Jankesszuwarek »

Czy zaworek toczyłeś czy zaadaptowałeś jakiegoś gotowca? To jest garnek z alu ? Zaraziłeś mnie i combinuję :lol:
Awatar użytkownika
Mincerz
Stary bywalec
Posty: 762
Rejestracja: czw 26.paź.2006 - 00:25
Lokalizacja: Warszawa
Moja broń:

Post autor: Mincerz »

Toczył a potem dopasowywał na smar do gniazd zaworowych.
Też bym taki chciał ale nie mam warsztatu.
Senio! Może mała seria?
Pozdrawiam!
Awatar użytkownika
Matlak
VIP
Posty: 1079
Rejestracja: sob 28.lip.2012 - 14:04
Lokalizacja: Pojezierze Drawskie
Moja broń: brak

Post autor: Matlak »

Szkoda że foty przepadły... :/
ODPOWIEDZ