Świetnie leży w dłoni, dość ciężki jak na taka małą broń , niepotrzebny wyrzutnik łusek przeszkadza w wymianie bębna ale odkręca sie go w 5 sekund i po problemie ,jedyne co mi przeszkadza to oś bębna którą trzeba całkowicie wysunąć przy wymianie i nie wiadomo co z nią zrobić jak jesteś za osłoną i wyciągasz drugi bęben z kabury. No ale czas na pierwsze strzelanie na 25 metrów z dwóch rąk , postanowiłem go potraktować jak broń współczesną ,więc szybkie zgranie przyrządów i ogień i wielkie zaskoczenie w tarczy nic ,dziewica, ale jak to ?? przecież strzelam od lat w pracy i zawsze było dobrze a tu dupa, po długich próbach zacząłem trafiać w tarcze z 15 metrów, a w strzelaniu "dynamicznym" czyli wyjęcie z kabury oddanie strzału , zmian pozycji i oddaniu strzału dopiero z około 6-8 metrów mogę być pewien że będę miał pociski w tarczy, ale żeby nie było to do tych wyników doszedłem oddając z niego 700-800 strzałów ,i przez cały ten czas ciągle się go uczę i już wiem że z lufa 3,5 cala jest to broń tylko na krótki dystans, Pomimo wszelkich opinii że coś się w nim wyrabia i się psuje to u mnie nic się takiego nie dzieje, jedynie co się stało to przy oddaniu około 500 strzałów poluzowały się wszystkie śrubki ale dokładnie wszystkie , a odkryłem to jak po oddanym strzale zaczęły lekko ruszać się okładziny chwytu, śrubki dokręciłem i do dzisiaj spokój może te nowe z 2020 roku są pozbawione wady o której wszyscy piszą, Catellman w tej wersji jest bronią wymagającą i trzeba się go długo "uczyć" i być naprawdę skupionym w czasie strzału żeby kule nie latały gdzie popadnie więc jeżeli jesteś leniwy i nie będziesz spędzał dużo czasu z nim ćwicząc to zapomnij o nim jako broni do obrony , a ciekawe jak to jest ze snubnosami? Na plus można policzyć zakładanie kapiszonów z kapiszownika ,ma szerokie otwory w bębnie i bez problemu wchodzą wszelkie końcówki kapiszowników co w Remingtonach nie jest takie oczywiste i bardzo dobrym pomysłem jest osłona kapiszonów założonych na bębnie , chroni to je w czasie upadku (różnie bywa). Całą tą opinię napisałem w tonie dla osób które marzą o Catellmanie do obrony osobistej bo po to został stworzony, i mam nadzieję że komuś ta opinia wyda sie przydatna i dwa razy się zastanowi przed kupnem wiedząc ze nie poświęci dużżżżo czasu na naukę tej broni , a żeby nie było że jestem jakimś niedowartościowanym Rambo to Catellman u mnie jest cały czas tylko w domu i wychodzi ze mną tylko na treningi ale jestem zdania że dobrze go mieć bo nigdy nic nie wiadomo, i taka mała moja dygresja na koniec , przez ostatnie kilka miesięcy poznałem dużo wyśmienitych strzelców na różnych zawodach i zaobserwowałem jedną rzecz , oni już nie widzą w broni-broni , dla nich są to urządzenia do sprawiania coraz lepszych wyników na tarczy i coś mi się wydaje że zapomnieli że to robi kuku
