Witam jestem świeży w temacie i zadam pewnie głupie pytanie . Kupiłem swój pierwszy karabin i zauważyłem że przy nabijaniu pobojczyk wystaje raz mniej raz wiecej mimo bardzo mocnego dobijania. I tu moje pytanie, czy wsypywanie się prochu do brandki jest normalne? miałem wrażenie że raz ten proch się tam wsypywał a raz nie i dlatego te róznice. Mam Kentucky pedersoli i otwór w brandce ma coś koło 4 mm więc nie ma możliwosći żeby proch się tam nie wsypywał, chyba żę ten otwór sie zabrudzi. Zgóry dziękuje za wyrozumiałość i merytoryczne odpowiedzi .
1. Wsypywanie się prochu do brandki jest normalne. Raczej wątpię czy w Twoim przypadku różnice w zagłębieniu pobojczyka są wynikiem zmiennego zapełnienia brandki, zwłaszcza jeżeli ładowałeś karabin w podobnej, pionowej pozycji. 2. Bardzo mocne "dobijanie pobojczykiem" jest kontrproduktywne. Nie chodzi o to aby proch ubić na beton. Wręcz przeciwnie, pocisk należy położyć na prochu tak, aby nie było odstępu między pociskiem a prochem (ewentualnie przybitką, jeżeli ją stosujemy), ale bez maltretowania i kruszenia ziaren prochu. Wystarczy proch lekko ścisnąć. 3. W precyzyjnej broni epokowej stosowano specjalne środki techniczne - np. ograniczniki - aby prochu nie sprężać a wręcz zostawiać minimalny odstęp między pociskiem a prochem. Dawało to bardziej kontrolowany i powtarzalny cykl strzału. Rozpowszechnione mniemanie jakoby najmniejszy nawet luz między pociskiem a prochem prowadził od razu do rozdęcia lufy jest mitem. Nieubity proch a nawet minimalny, parumilimetrowy luz nie są groźne, zwłaszcza przy wolniejszym prochu. Mechanika rozdęcia lufy jest bardziej skomplikowana. W wielu przypadkach rozdęcie nie jest bezpośrednim wynikiem oddziaływania ciśnienia gazów prochowych, chyba że pocisk zaklinował się tuż przy komorze.