Obiecałem że jak będę miał chwilkę czasu to ją opiszę wraz z przygodami.
Było to tak:
Znalazłem ogłoszenie i zadzwoniłem do człowieka, zaklinał się że waga działa i wszystko jest OK.
Decyzja podjęta kupuję, tym bardziej że cena razem z przesyłką (ok.400 km.) to tylko 150zł.
Po trzech dniach dotarła paczka, po mimo że prosiłem aby sprzedający okleił ja że "uwaga szkło" i przenosić tylko "strzałką do góry" nie była oznaczona a pocztowcy parę razy ją rzucili i pewnie skopali, bo jak ją otworzyłem to zobaczyłem zgliszcza jak po wojnie. Potłuczone szyby, pęknięte pokrętło, liczydło wepchnięte do środka i cała mechanika w proszku. Zadzwoniłem do sprzedającego i zapytałem czemu nie nakleił ostrzeżeń, ale usłyszałem że przecież nie było takiej potrzeby bo on ją skrupulatnie zapakował i że bardzo mu szkoda że dotarła do mnie w kawałkach. Byłem taki wściekły że nawet nie porobiłem fotek, no cóż 150zł. "psu w dupę"
Po 2 dniach trochę opadły emocje i zacząłem zastanawiać się czy dam radę uratować zabawkę, rozebrałem na czynniki pierwsze, wszystko umyłem i zacząłem zastanawiać się jak to złożyć do kupy, niestety waga była produkowana w latach 80-tych na Węgrzech, więc można zapomnieć o jakiejkolwiek instrukcji.
Zleciłem szklarzowi dorobienie szybek a sam w tym czasie zabrałem się za wymyślanie jak to może działać i jak ją złożyć do kupy. W środku wygląda jak zegarek, mnóstwo drobnych części i odważników, które w różnych sekwencjach są podnoszone lub opuszczane na ramiona przeciwwagi:
Rzeczone ciężarki (takie obrączki z dolutowanymi metalowymi cylindrami) odpowiadają za ważenie z dokładnością do 0,1 grama i odbywa się to czysto mechanicznie, zaś setne i tysięczne grama waga waży optycznie.
Polega to na tym że:
W lewym górnym rogu widać żarówkę która przepuszcza światło przez system soczewek, w środkowej części kadru widać przeciwwagę która w "linii świecenia" ma wbudowane szkiełko na którym jest wytrawiona skala. Dalej wiązka światła (już ze skalą) jest rzutowana na zwierciadło (widoczne w górnym prawym rogu kadru)
które kieruje ją do przodu wagi i rzutuje na matówkę z wytrawioną skalą porównawczą (czyli jeszcze raz fotka z tym zielonym ekranikiem)
W całości waga wygląda tak:
W sumie to niezły mebel bo ma wymiary 46x26x42cm. waży 16 kg.i działa zajedwabiście
Bready, sugerowałeś że przez wiszącą szalkę ważenie może długo trwać bo będzie potrzebowała sporo czasu żeby się ustabilizować, ku mojemu zdziwieniu trwa to bardzo szybko. Waga robi jedno wahnięcie w dół i jedno w górę po czym pokazuje precyzyjny odczyt. To pewnie dzięki pneumatycznemu tłumikowi.
I tak po kilku wieczorach spędzonych na żmudnym rozkminianiu i składaniu ustrojstwa mam super wagę która odróżnia czy nie przesypałem o jedno ziarenko prochu za dużo.
Waga labolatoryjna LB - 1050/1
- zbiho
- Stary bywalec
- Posty: 1215
- Rejestracja: pt 04.sie.2017 - 08:23
- Lokalizacja: Bochnia
- Moja broń: .31"
Re: Waga labolatoryjna LB - 1050/1
Gratuluję cierpliwości, mnie też zawsze się podobała taka stara mechaoptyka.
- donkihot
- Bywalec
- Posty: 391
- Rejestracja: wt 29.sie.2017 - 11:48
- Lokalizacja: LASY PODWARSZAWSKIE
- Moja broń: Walther GSP .32 S&W, CZ 557 Varmint, CZ 75 TS S&W
Re: Waga labolatoryjna LB - 1050/1
Dziękuję za słowa uznania, ja choć jeszcze nie jestem bardzo stary to mówię o sobie "człowiek starej daty" nieznam się na na komputerach i nawet zainstalowanie programu jest dla mnie bardzo problematyczne, często proszę o pomoc kolegę informatyka który ma z tego niezłą polewkę (bo to przecież takie proste) za to uwielbiam mechanikę zwłaszcza tą precyzyjną, choć ta waga dała mi do wiwatu, ale było warto.