Jak to o kwity się biłem
: śr 28.wrz.2011 - 20:40
Doszedłem do wniosku, że prędzej czy później wielu bezpozwoleniowców dosięgnie chęć posiadania czegoś na kwity. To zupełnie chyba naturalne choć nie koniecznie nieuniknione.
W związku z tym - opiszę swoją drogę do "kwitów" i dam znać jak się zakończy mój kontakt z WPA w Szczecinie.
Na dziś mam:
Legitymację członka PZSS,
Patent na pneumatyka i kulę,
Licencję starego typu na pneumatyka i kulę,
Licencję sędziego strzelectwa sportowego III klasy,
Badanie lekarskie wykonane przez uprawnionego lekarza,
Czekam na zaświadczenia z klubu strzeleckiego i kolekcjonerskiego.
W piątek jestem umówiony z psychologiem
Kwitki zbierałem od 2006 roku, a strzelam .... już ponad 30 lat. Jeszcze przed stanem wojennym współtworzyłem w ogólniaku klub strzelecki LOK. Klub chyba nie przetrwał. Moje zamiłowanie do broni - tak.
Jako "prowadzący strzelanie" mam dość nieskrępowany dostęp do broni obiektowej, jednak strzelanie z broni o przebiegu rekordowym lub do rekordu zbliżonym - nie sprawia takiej satysfakcji jak strzelanie z własnej, zadbanej broni ustawionej pod siebie.
Z tego tez powodu pomysł by wreszcie iść po kwity.
Kolekcjonowanie to naturalna u mnie sprawa. Był moment, że byłem całkowicie rozbrojony, ale zbyt długo w takim stanie nie wytrzymałem. Obecnie mam: 2 Naviki (jeden to oryginał), Dragoon z długą lufą i kolbą oraz z krótka lufą, Hillard, Colt Root, Pocket, S&S Match, a i parę pneumatyków też się znajdzie. Na dziś są to wyłącznie jednostki bezpozwoleniowe. Długo myślałem, że nabój scalony mnie nie wciągnie. Miałem kiedyś lefoszkę, którą sprzedałem w czasach gdy nie było nawet mowy o konieczności ich rejestracji. Szkoda, bo dziś bym jej nie sprzedał. Scalaki mają też swój urok. Przekonuję się o tym dość często przy okazji np. wizyt w komisach. Ostatnio pięknego Winchestera widziałem i tylko brak kwitu oraz spora cena ostudziły moja do niego wielką miłość. Drulov jednostrzałowy tez mi się kiedyś przez kilka nocy śnił.
W tej sytuacji pozwolenie kolekcjonerskie jest jak najbardziej mi potrzebne. Szkoda, że kwestii finansów nie da się jakimś wnioskiem do NBP załatwić
Podliczyłem i wyszło mi skromnie: 27 sztuk na pozwolenie sportowe i 200 sztuk na pozwolenie kolekcjonerskie.
Taki wniosek sporządzam.
No jeszcze poprosiłem o dopuszczenie mnie do broni palnej sportowej z racji bycia sędzią, bo różne to bywa przy okazji organizacji zawodów.
Takie wieści na dziś.
Deklaruję, że będę się starał w miarę na bieżąco informować o postępach.
Jeśli są jakieś pytania - postaram się odpowiedzieć lub podpowiem, gdzie pytać.
W związku z tym - opiszę swoją drogę do "kwitów" i dam znać jak się zakończy mój kontakt z WPA w Szczecinie.
Na dziś mam:
Legitymację członka PZSS,
Patent na pneumatyka i kulę,
Licencję starego typu na pneumatyka i kulę,
Licencję sędziego strzelectwa sportowego III klasy,
Badanie lekarskie wykonane przez uprawnionego lekarza,
Czekam na zaświadczenia z klubu strzeleckiego i kolekcjonerskiego.
W piątek jestem umówiony z psychologiem
Kwitki zbierałem od 2006 roku, a strzelam .... już ponad 30 lat. Jeszcze przed stanem wojennym współtworzyłem w ogólniaku klub strzelecki LOK. Klub chyba nie przetrwał. Moje zamiłowanie do broni - tak.
Jako "prowadzący strzelanie" mam dość nieskrępowany dostęp do broni obiektowej, jednak strzelanie z broni o przebiegu rekordowym lub do rekordu zbliżonym - nie sprawia takiej satysfakcji jak strzelanie z własnej, zadbanej broni ustawionej pod siebie.
Z tego tez powodu pomysł by wreszcie iść po kwity.
Kolekcjonowanie to naturalna u mnie sprawa. Był moment, że byłem całkowicie rozbrojony, ale zbyt długo w takim stanie nie wytrzymałem. Obecnie mam: 2 Naviki (jeden to oryginał), Dragoon z długą lufą i kolbą oraz z krótka lufą, Hillard, Colt Root, Pocket, S&S Match, a i parę pneumatyków też się znajdzie. Na dziś są to wyłącznie jednostki bezpozwoleniowe. Długo myślałem, że nabój scalony mnie nie wciągnie. Miałem kiedyś lefoszkę, którą sprzedałem w czasach gdy nie było nawet mowy o konieczności ich rejestracji. Szkoda, bo dziś bym jej nie sprzedał. Scalaki mają też swój urok. Przekonuję się o tym dość często przy okazji np. wizyt w komisach. Ostatnio pięknego Winchestera widziałem i tylko brak kwitu oraz spora cena ostudziły moja do niego wielką miłość. Drulov jednostrzałowy tez mi się kiedyś przez kilka nocy śnił.
W tej sytuacji pozwolenie kolekcjonerskie jest jak najbardziej mi potrzebne. Szkoda, że kwestii finansów nie da się jakimś wnioskiem do NBP załatwić
Podliczyłem i wyszło mi skromnie: 27 sztuk na pozwolenie sportowe i 200 sztuk na pozwolenie kolekcjonerskie.
Taki wniosek sporządzam.
No jeszcze poprosiłem o dopuszczenie mnie do broni palnej sportowej z racji bycia sędzią, bo różne to bywa przy okazji organizacji zawodów.
Takie wieści na dziś.
Deklaruję, że będę się starał w miarę na bieżąco informować o postępach.
Jeśli są jakieś pytania - postaram się odpowiedzieć lub podpowiem, gdzie pytać.