W dzisiejszych wiadomościach w onecie przeczytałem” Według Rutkowskiego, syn płockiego biznesmena został porwany, bo porywaczy raził jego wystawny styl życia, i dla okupu. Dodał, że młody Olewnik załatwiał pozwolenia na broń palną za 10 tysięcy złotych, z czego brał 5 tysięcy złotych i dzielił się z jednym z funkcjonariuszy z Płocka, który zresztą był u Olewnika na imprezie poprzedzającej porwanie.
Nie wiem, czy jest to prawda, ale sytuacja wielce prawdopodobna. Wniosek jest prosty, gdyby uzyskanie pozwolenie na broń po spełnieniu wymaganych warunków było obligatoryjne, dawanie łapówek straciłoby logiczne uzasadnienie. Podobnie dzieje się w tysiącach innych przypadków, gdzie urzędnik ma prawo stosować zasadę uznaniowości. Jest to prawda oczywista, dlatego jestem przekonany, że właśnie w tym celu tak w wielu przypadkach skodyfikowano prawo, aby powołany z partyjnej nomenklatury urzędnik mógł brać łapówki, czyli pieniądze nie podlegające księgowaniu (kontroli).