Teraz, gdy już wszyscy Wielcy obronili swe pozycje, kule i obelgi przestały latać a bitwa przeniósł się na inny odcinek, odważę się wystawić mój dyletancki łeb z okopu i wrócić do tematu podstawowego, tzn. właściwości Vesuvitu LC (dalej: VLC).
Marek pisze: sob 18.lis.2017 - 20:05
nawozem się niekt w Europie nie zajmuje prócz naszych lokalesów bez EKB
Będąc polskim lokalesem bez EKB zajmuję się nawozem. Nie negując zalet ZS i Szwajcara trudno zaprzeczyć, że Czecha używa u nas większość strzelców, zwłaszcza rekreacyjnych - w tym ja sam. Jakiś czas tak zostanie, przynajmniej dopóki nie zmienią się zasady nabywania prochu w Polsce. Już miałem mój VLC wysypać pod iglaki, ale przypomniałem sobie że w ogródku nie mam iglaków. Dlatego po inauguracyjnym i dość optymistycznym poście kolegi Rusznika postanowiłem zbadać na własny użytek, jak to jest z VLC i co z niego można wyciągnąć. W przeszłości głównymi zarzutami było zawilgocenie oraz mocno zróżnicowana i niestabilna wielkość ziaren. Dotychczas zawsze suszyłem VLC przed użyciem, w efekcie uzyskując całkiem stabilne V0. Wydawało mi się nawet że VLC poprawił się już wcześniej. Dlatego wziąłem butlę VLC ze stycznia 2017, zamieszałem, otwarłem i zabrałem się do roboty.
Zawilgocenie. Odważyłem do szalki 100 g prochu i wsadziłem wraz z silikonowym pochłaniaczem wilgoci do szczelnie zamykanego na strunę woreczka. Całość umieściłem w pojemniku o temperaturze 36-40C. Okresowo szalkę ważyłem na wadze o rozdzielczości 0.01g, za każdym razem kontrolowanej odważnikiem wzorcowym (za górne oszacowanie niepewności pomiaru można przyjąć +-0.02g). Po 15 godzinach: ubyło 0.49 g. Po 24 godzinach: 0.54 g. Po 39 godzinach: 0.58 g. Od tego momentu odczyt już się nie zmieniał, okazjonalne wahania o +-0.01 g należy uznać za błąd statystyczny. Sądzę że wilgotność prochu po prostu osiągnęła stan ustalony, tzn. proch wysechł tak, że w tych warunkach bardziej już nie mógł. Zakładam że pochłaniacz zaabsorbował praktycznie całą wilgoć, uwolnioną z prochu w postaci pary wodnej.
Czy ktoś potrafi określić, z jakim poziomem wilgotności prochu można się liczyć w takich warunkach?
Abstrahując od końcowej wilgotności prochu, takie - uważam że dość radykalne - podsuszanie zmniejszyło zawilgocenie o 0.58%. Jest to efekt zauważalny, ale nie dramatyczny. Proch na pewno suszyć warto - chociażby profilaktycznie - w jakimś stopniu podniesie to jego parametry. Wydaje mi się jednak (
proszę o weryfikację!), że bez suszenia też dałoby się tym spokojnie postrzelać.
Granulacja. Postanowiłem proch przesiać. W broni krótkiej preferuję ostatnio kaliber 0.36, użyłem więc sita o otworkach 0.45 mm. Miało to dać coś pośredniego między 3F a 4F. Na wstępie przesiałem jednak przez sito o otworkach 0.8 mm - dla sprawdzenia ilości "nadkalibrowych" ziarenek. Zastosowałem sita używane w elektronice do tzw. reballingu układów BGA, do których dorobiłem blaszane oprawki. Sita te mają idealnie okrągłe, kalibrowane otworki. Do "produkcyjnego" przesiewania prochu niezbyt się nadają - tutaj optymalna będzie "tajna broń" Rusznika rodem z AGD. Natomiast do testów moje sita są lepsze, gdyż zapewniają kontrolowalne, reprodukowalne rezultaty. Mam bowiem zamiar w przyszłości testować kolejne partie VLC i porównywać wyniki. Nie ukrywam jednak, że takie przesiewanie to robota głupiego.
Na wstępie miłe zaskoczenie. Frakcji powyżej 0.8 mm było zaledwie 0.5%. Owszem, były ziarna o większej długości, ale dla prędkości spalania liczy się ten mniejszy wymiar. Czyżby Czesi jednak proch przesiewali? Frakcji do 0.45 mm i 0.45-0.8 mm było odpowiednio 28.4% i 71.1%, co mnie ucieszyło, gdyż prochu do karabinów potrzebuję dużo więcej. Natomiast pyłu na mój gust było bardzo niewiele - ledwie widoczny nalot w szalce z niższą frakcją. Mam chęć dorobić jeszcze parę sit i zbadać inne podziały na frakcje.
Przykłady użytych sit, parę ziaren frakcji >0.8 mm i kapiszon czwórka dla porównania (wiem, nie trzymać kapiszonów z prochem...).
Jeden z kolegów wyraził, zdaje się, zaniepokojenie, czy przy przesiewaniu prochu jakiś świeżak nie przeprowadzi się przedwcześnie do kwatery na chmurce. Nikogo do przesiewania prochu nie namawiam, ale przypuszczam że niektórzy i tak to uczynią. Cóż, każdy musi wiedzieć co robi, a przy pracy z prochem pojęcie nadmiernej ostrożności nie istnieje. Używać naczyń i podkładek antystatycznych, z dala od ognia, w pobliżu nic iskrzącego i żadnych urządzeń elektrycznych (pękająca żarówka też może być niezłym zapalnikiem). Odsiewać możliwie małymi partiami i odsiane frakcje od razu do pojemników. Itd, itp.