
Pierwsze doświadczenia też podobne do Twoich - spory, porównywalny rozrzut. Mam wrażenie że problemem może być sama owijka, oddzielająca się od pocisku zbyt późno i w niekontrolowany sposób. Znalezione kawałki owijki wskazywały że pocisk "złapał" gwint. Tyle, że kawałki te miały dość nieregularne kształty i znajdowały się w dość zróżnicowanej odległości od lufy - od paru metrów (przeważnie same denka) do ponad 10.
W epoce nad odrzucaniem owijki również musieli główkować. W oryginalnym przepisie na patrony do Enfielda stosuje się dwa rodzaje papieru o różnej gramaturze - na zewnętrzną owijkę osobny. Co więcej, w zewnętrznej owijce, na wysokości pocisku, przewidziano 3 równoległe nacięcia, które miały ułatwiać odrzucanie owijki po strzale:

W pierwszym podejściu pominąłem te nacięcia. Użyłem też cienkiego papieru pakowego, przy którym - dla uzyskania pożądanej grubości owijki - wypadło ok. 3.5 zwoju. Możliwe że trzeba przywiązać większą wagę do oryginalnego projektu, w którym wychodziły jakieś 2 zwoje, i dobrać grubość papieru.
Zastanawiam się czy sposób z klejeniem na mleko (kazeina!), sensowny przy Sharpsie, jest korzystny przy owijkach. Sklejenie owijki w monolityczną, sztywną tubę być może także utrudnia jej szybkie oddzielanie po opuszczeniu lufy.