Dziś sprawdziłem tę "cud miód i orzeszki" oksydę z hameryki i ... cieszy mnie wygładzenie powierzchni lufy. Niby byłem przekonany, że oksyda na zimno służy jedynie do "oglądania" i ewentualnie czasowego zamaskowania uszkodzeń, ale uległem opisom i temu co widać na youtube.
Wniosek jest taki: chcesz mieć trwała, solidną oksydę to zrób ja na gorąco.
Niebieskiego nie uzyskałem. To zaś co uzyskałem to swoista "patina finish". Ma swój urok, ale niebieskiego toto nijak nie przypomina. Widać nie ten skład stali na moim rewolwerku by błękit otrzymać.
Będzie więc kolejna zabawa - oksydowanie na gorąco
