Pistolet skałkowy
Witam serdecznie P.T. Kolegów. Kłaniam sie nisko jako nowoprzybyły, pomny gromów na głowę Math'a999
z góry przepraszam za ignorancję żółtodzioba i postaram sie ograniczyć do konkretów.
Moje dotychczasowe doświadczenie z CP ograniczało się do muszkietu lontowego przy inscenizacjach XVII-wiecznych. Jednak ze względu na zainteresowanie XVIII-wieczną Szkocją zrealizowałem właśnie długo planowany zakup i stałem się szczęśliwym (choć to się dopiero okaże) posiadaczem tzw. Murdoch pistol http://www.loyalistarms.freeservers.com ... pistol.htm
Czytając Forum wiem już, że to zamek nienajlepszy dla początkującego, zadałem sobie już trud poczytania tu i ówdzie, ograniczę się więc tylko, aby nie nadużywać Waszej uprzejmości, do kilku faktów, do których bądź nie dotarłem, bądź znalazłem skrajnie różne opinie. Za pomoc będę więc niezmiernie doświadczonym Kolegom wdzięczny.
1. Kaliber .52 wymaga, jak rozumiem, prochu o granulacji 3F. Dysponuję zapasem czeskiego Vesuvitu, czy wiecie, jakiej granulacji on odpowiada i czy sie nada do skałki?
2. Na razie znalazłem jedną firmę (Hege) prowadzącą kule .52 i zbliżone mniejsze. Co wybrać - dany kaliber, czy mniejszy (.495? .50?) z flejtuchem? Jeśli tak, jak dobiera się jego grubość?
3. Jakie są Waszym zdaniem plusy dodatnie i ujemne
skałki agatowej?
Z góry dzięki za poradę!

Moje dotychczasowe doświadczenie z CP ograniczało się do muszkietu lontowego przy inscenizacjach XVII-wiecznych. Jednak ze względu na zainteresowanie XVIII-wieczną Szkocją zrealizowałem właśnie długo planowany zakup i stałem się szczęśliwym (choć to się dopiero okaże) posiadaczem tzw. Murdoch pistol http://www.loyalistarms.freeservers.com ... pistol.htm
Czytając Forum wiem już, że to zamek nienajlepszy dla początkującego, zadałem sobie już trud poczytania tu i ówdzie, ograniczę się więc tylko, aby nie nadużywać Waszej uprzejmości, do kilku faktów, do których bądź nie dotarłem, bądź znalazłem skrajnie różne opinie. Za pomoc będę więc niezmiernie doświadczonym Kolegom wdzięczny.
1. Kaliber .52 wymaga, jak rozumiem, prochu o granulacji 3F. Dysponuję zapasem czeskiego Vesuvitu, czy wiecie, jakiej granulacji on odpowiada i czy sie nada do skałki?
2. Na razie znalazłem jedną firmę (Hege) prowadzącą kule .52 i zbliżone mniejsze. Co wybrać - dany kaliber, czy mniejszy (.495? .50?) z flejtuchem? Jeśli tak, jak dobiera się jego grubość?
3. Jakie są Waszym zdaniem plusy dodatnie i ujemne

Z góry dzięki za poradę!
- Mincerz
- Stary bywalec
- Posty: 762
- Rejestracja: czw 26.paź.2006 - 00:25
- Lokalizacja: Warszawa
- Moja broń:
Przesadzasz.Łoś pisze:Witam serdecznie P.T. Kolegów. Kłaniam sie nisko jako nowoprzybyły, pomny gromów na głowę Math'a999z góry przepraszam za ignorancję żółtodzioba i postaram sie ograniczyć do konkretów.
A jakiej produkcji jest ten pistolet? Bo jeżeli to indie / pakistan to lepiej nie strzelać.Moje dotychczasowe doświadczenie z CP ograniczało się do muszkietu lontowego przy inscenizacjach XVII-wiecznych. Jednak ze względu na zainteresowanie XVIII-wieczną Szkocją zrealizowałem właśnie długo planowany zakup i stałem się szczęśliwym (choć to się dopiero okaże) posiadaczem tzw. Murdoch pistol http://www.loyalistarms.freeservers.com ... pistol.htm
Vesuvit jest silnym prochem uniwersalnym i zawiera w sobie różne granulacje. Bardzo dobrze się z niego strzela. Co najwyżej przesiej i strzelaj z części 2f - 3f a 4f daj na panewkę. Ale po prawdzie będzie działał nawet bez przesiania.Czytając Forum wiem już, że to zamek nienajlepszy dla początkującego, zadałem sobie już trud poczytania tu i ówdzie, ograniczę się więc tylko, aby nie nadużywać Waszej uprzejmości, do kilku faktów, do których bądź nie dotarłem, bądź znalazłem skrajnie różne opinie. Za pomoc będę więc niezmiernie doświadczonym Kolegom wdzięczny.
1. Kaliber .52 wymaga, jak rozumiem, prochu o granulacji 3F. Dysponuję zapasem czeskiego Vesuvitu, czy wiecie, jakiej granulacji on odpowiada i czy sie nada do skałki?
Oba sposoby będą działać. Szczególnie, że to gładka lufa. Ale chyba lepiej kupić tanie kule mniejsze i dać flejtuch. A flejtuch dobiera się tak aby kula + 2 x grubość tkaniny = kaliber2. Na razie znalazłem jedną firmę (Hege) prowadzącą kule .52 i zbliżone mniejsze. Co wybrać - dany kaliber, czy mniejszy (.495? .50?) z flejtuchem? Jeśli tak, jak dobiera się jego grubość?
Skałka agatowa ma mniejszą wytrzymałość, daje mniej iskier. Jest cięta, więc uderzenie w krzesiwo idzie całą powierzchnią. Jeżeli masz taką możliwość bierz skałki krzemienne.3. Jakie są Waszym zdaniem plusy dodatnie i ujemneskałki agatowej?
Z góry dzięki za poradę!
Pozdrawiam!
PS: ogólnie royalist arms to firma robiąca broń dla reenactorów. To ma wyglądać z daleka i robić huk i dym. Tak jak lontówki na bitwach.
Na ameryckich stronach są bardzo "miłe" recenzje na temat takiej broni. Np. że RoyalistArms Lorenz ma lufę nie wytrzymującą pocisków typu lorenz albo minie.. http://www.n-ssa.net
Zazdroszczę kol. Łosiowi nie tyle nawet konkretnego nabytku, ile że się zdecydował na skałkę. Mnie się klarował pomysł na skałkowca Harpers Ferry .58 z gwintowaną lufą, ale w końcu nie wypalił. Początkowo żałowałem, lecz teraz widzę, że chyba dobrze się stało. Słaby strzelec, jak ja, nie powinien się rwać do skałki, zanim nie opanuje jako tako pistolca kapiszonowego, w moim przypadku Charlesa Moore'a (a także knypla Derringera). Oczywiście każdemu wolno zaczynać, jak mu się podoba. Swoją drogą żałuję, że w Chełmie nie skorzystałem z propozycji Kota Kacperka, aby walnąć choć raz z jego skałkowego pistoletu kaliber .69; może w tym roku? Takie to gorzkie żale niedoszłego "posiadacza".
- Mincerz
- Stary bywalec
- Posty: 762
- Rejestracja: czw 26.paź.2006 - 00:25
- Lokalizacja: Warszawa
- Moja broń:
Ale skałka i kapiszon to dwa różne światy. Jedno i drugie ładuje się tak samo. Różnią się tylko sposobem zapłonu i tego nie da się nauczyć, jeden z drugiego.
Oczywiście zwykłe obycie z bronią jak najbardziej ale skałka to skałka a kapiszon to kapiszon.
Najlepiej po prostu strzelać. Nie wiem czego się bać. Najwyżej trochę poparzą drobinki prochu.
Ale i kapiszon niebezpieczny, miesiąc temu dostałem kapiszonek w zęby.. Bolało.
Pozdrawiam!
Oczywiście zwykłe obycie z bronią jak najbardziej ale skałka to skałka a kapiszon to kapiszon.
Najlepiej po prostu strzelać. Nie wiem czego się bać. Najwyżej trochę poparzą drobinki prochu.
Ale i kapiszon niebezpieczny, miesiąc temu dostałem kapiszonek w zęby.. Bolało.
Pozdrawiam!
- Mincerz
- Stary bywalec
- Posty: 762
- Rejestracja: czw 26.paź.2006 - 00:25
- Lokalizacja: Warszawa
- Moja broń:
Wywal telewizor. Pomaga w dłuższym życiu bez zawałów.
Ja też mało strzelam.
A żeby dostać w zęby kapiszonem trzeba stać około metra od strzelającego z karabinu z kieliszkiem dookoła kominka. Stałem sobie po prawej stronie strzelającego i troszkę z tyłu. No i trzeba otworzyć usta. I czekać aż kapiszon wyleci prosto na Ciebie..
Marek Cyngot mnie to zrobił.. A dopuszczono go do bycia dyżurnym w Warce.. 
Pozdrawiam!
Ja też mało strzelam.
A żeby dostać w zęby kapiszonem trzeba stać około metra od strzelającego z karabinu z kieliszkiem dookoła kominka. Stałem sobie po prawej stronie strzelającego i troszkę z tyłu. No i trzeba otworzyć usta. I czekać aż kapiszon wyleci prosto na Ciebie..


Pozdrawiam!
W TV praktycznie, jak już tu pisałem, ogladam głównie zwierzątka i tenis, przeważnie w wykonaniu Pięknych Pań, raz dziennie TVN24 z nawyku dziennikarskiego, żeby się zorientować w ludzkiej głupocie, reszta to odtwarzacz i muzyka wszystkich stylów i epok, z naciskiem na kameralistykę barokową.
A z tym kapiszonem to znalazłeś się w złym miejscu i w złym czasie. Dalej nie rozumiem, jak mu kapiszon tak daleko odskoczył i dlaczego. Ale mówisz, więc tak musiało być.
A z tym kapiszonem to znalazłeś się w złym miejscu i w złym czasie. Dalej nie rozumiem, jak mu kapiszon tak daleko odskoczył i dlaczego. Ale mówisz, więc tak musiało być.
Nie, tak tylko się droczę na dzień dobry...jako nowoprzybyły, pomny gromów na głowę Math'a999 z góry przepraszam za ignorancję żółtodzioba i postaram sie ograniczyć do konkretów.
Przesadzasz.

Psia kostka, trochę mnie zmartwiliście tym Loyalist Arms. Pistolet jest proweniencją faktycznie z rejonu rekrutacji Al Kaidy - chyba więc zgodnie z zaleceniem dostawcy wykonam na początek test podwójną naważką w imadle z bezpiecznej odległości. Żaden producent nie zechciał się pochwalić na nim swoja nazwą.
W korespondencji Loyalist Arms byli bardzo pomocni i (dla laika) brzmieli profesjonalnie, a niestety nie znalazłem wcześniej recenzji tego konkretnego modelu

Nie znając podejścia naszych celników do tego typu importu, na wszelki wypadek sprowadzałem go w "non firing state", bez przewierconego zapału, i zrobiłem to już na miejscu.
Dzięki za wyczerpującą odpowiedź, po testach pochwalę się efektami (za czas jakiś, póki co pięciotygodniowy pierworodny zajmuje mi większość wolnego czasu

Nie za bardzo mi się otwiera Radio Celt ze strony kol. Łosia. Jako miłośnikowi muzyki wszelkiej udało mi się (z rzadka) posłuchać szkockich dudziarzy, oni są bardzo fajni w tym swoim folku, ale dość trudno ich odnaleźć w necie, a pewno też źle szukałem. Żałuję, bo chyba szkocka muzyka jest znacznie lepsza niż szkockie skałkowce z firmy LoyalistArms, choć wygląd mają przedni. Ja bym na miejscu kol. Łosia przymierzył się do skałkowca Charles Moore od Pedersolego, jakość gwarantowana, tyle że to "Anglik", więc może się historycznie bardzo źle kojarzyć miłośnikom wszystkiego, co szkockie.