Wracając z pracy - wstąpiłem na strzelnice.
To było wspaniałe uczucie. Panie z WPA w Szczecinie miały okazję zobaczyć moje i Właściciela strzelnicy miny. Stwierdziły, że do broni odnosimy się jak do Kochanki! Wyjaśniłem, że się mylą. Sam nie posiadam, ale z tego co wiem - kochanki się zmienia
Strzelanie całkiem niezłe. Znikły problemy znane mi z Unterhammera, a pojawiły się nowe by nudno nie było
Pierwsze trzy strzały - 10, 10, 9. Potem siane po tarczy. Czyszczenie lufy i ... 10,9,9. Aby nie wyszło, że rośnie potentat pistoletowy - 25 m ale z dwóch rąk
Potem broń dorwał Instruktor - no nie bardzo mu broniłem, ale załamał się spustem. Kolega wojskowy. Coś co ma taki spust jest dla Niego nie do przyjęcia. Siał po tarczy, ale pez przyspiesznika strzelił dziewiateczkę aż miło. Spust lepszy mym zdaniem niż w Carletonie. A jeszcze niedawno Unterhammer wydawał się pod tym względem czymś fantastycznym.
Z jednej jednak bez problemu wlepiłem też ze dwie dziewiątki gdy udało się dorwać - przy okazji ładowania - do pistolca.
Ładowałem 1 gramem czecha. Kulka .354 + łatka ,127 mm.
Zestaw wydawał się ciut za luźny i pewnie z tego powodu występowało zanieczyszczenie lufy.