6 grudnia
-
- Stary bywalec
- Posty: 2304
- Rejestracja: czw 12.paź.2006 - 09:23
- Moja broń:
6 grudnia
Dziś 6 grudnia.
Do Wam przyniósł Mikołaj? Mnie pistolet Moutier.
Święty Mikołaju - dziękuję
Do Wam przyniósł Mikołaj? Mnie pistolet Moutier.
Święty Mikołaju - dziękuję
-
- Stary bywalec
- Posty: 2304
- Rejestracja: czw 12.paź.2006 - 09:23
- Moja broń:
Sirearm wyprodukowała ten pistolet w roku 1982.
Z tego co ustalił Tomek (mocno musiał popytać w Niemczech by czegoś się dowiedzieć) - wyprodukowano zaledwie ok. 150 sztuk.
Potem fabryka podupadła. Wykupiło ich Palmetto, a Moutiera obecnie produkuje chyba wyłącznie Artax.
Kaliber .36
Przepiękny, głęboki siedmiopolowy gwint.
Lufa zwężająca się ku muszce. Doskonałe materiały i fantastyczne wykończenie.
Powiem tyle: zewnętrzne śruby są zdobione!
Siedzę sobie nad nim i nie moge nadziwić się Tomkowi. Tyle fajnych sztuk broni ma w rękach. Ja bym tak nie mógł. Wszystkie bym zostawił sobie
Życzę Wszystkim byście dziś, albo/i 24 grudnia mieli powód do takiej radości jaki mam dziś ja. Nie mam też nic przeciw temu by ta radość trwała cały rok
Z tego co ustalił Tomek (mocno musiał popytać w Niemczech by czegoś się dowiedzieć) - wyprodukowano zaledwie ok. 150 sztuk.
Potem fabryka podupadła. Wykupiło ich Palmetto, a Moutiera obecnie produkuje chyba wyłącznie Artax.
Kaliber .36
Przepiękny, głęboki siedmiopolowy gwint.
Lufa zwężająca się ku muszce. Doskonałe materiały i fantastyczne wykończenie.
Powiem tyle: zewnętrzne śruby są zdobione!
Siedzę sobie nad nim i nie moge nadziwić się Tomkowi. Tyle fajnych sztuk broni ma w rękach. Ja bym tak nie mógł. Wszystkie bym zostawił sobie
Życzę Wszystkim byście dziś, albo/i 24 grudnia mieli powód do takiej radości jaki mam dziś ja. Nie mam też nic przeciw temu by ta radość trwała cały rok
-
- Stary bywalec
- Posty: 2304
- Rejestracja: czw 12.paź.2006 - 09:23
- Moja broń:
Jeszcze tylko trzeba będzie udobruchać moją Śnieżynke i w sobotę wyciągnę Ją na zakupy do Szczecina, a że oczywiście absolutnie, przypadkiem będę go miał ze sobą - po drodze wstąpimy na strzelnicę
Ja zawsze grzeczny jestem, więc świat wyłącznie uśmiecha się do mnie. Ja do bliźnich też tylko z uśmiechem. Tylko czasem jest to śmiech szyderczy, ale widać Mikołaj mnie czasem rozumie i podziela me nastroje
Ja zawsze grzeczny jestem, więc świat wyłącznie uśmiecha się do mnie. Ja do bliźnich też tylko z uśmiechem. Tylko czasem jest to śmiech szyderczy, ale widać Mikołaj mnie czasem rozumie i podziela me nastroje
- Jankesszuwarek
- Bywalec
- Posty: 155
- Rejestracja: śr 11.paź.2006 - 20:22
- Lokalizacja: Trójmiasto
- Moja broń:
-
- Stary bywalec
- Posty: 2304
- Rejestracja: czw 12.paź.2006 - 09:23
- Moja broń:
Wracając z pracy - wstąpiłem na strzelnice.
To było wspaniałe uczucie. Panie z WPA w Szczecinie miały okazję zobaczyć moje i Właściciela strzelnicy miny. Stwierdziły, że do broni odnosimy się jak do Kochanki! Wyjaśniłem, że się mylą. Sam nie posiadam, ale z tego co wiem - kochanki się zmienia
Strzelanie całkiem niezłe. Znikły problemy znane mi z Unterhammera, a pojawiły się nowe by nudno nie było
Pierwsze trzy strzały - 10, 10, 9. Potem siane po tarczy. Czyszczenie lufy i ... 10,9,9. Aby nie wyszło, że rośnie potentat pistoletowy - 25 m ale z dwóch rąk
Potem broń dorwał Instruktor - no nie bardzo mu broniłem, ale załamał się spustem. Kolega wojskowy. Coś co ma taki spust jest dla Niego nie do przyjęcia. Siał po tarczy, ale pez przyspiesznika strzelił dziewiateczkę aż miło. Spust lepszy mym zdaniem niż w Carletonie. A jeszcze niedawno Unterhammer wydawał się pod tym względem czymś fantastycznym.
Z jednej jednak bez problemu wlepiłem też ze dwie dziewiątki gdy udało się dorwać - przy okazji ładowania - do pistolca.
Ładowałem 1 gramem czecha. Kulka .354 + łatka ,127 mm.
Zestaw wydawał się ciut za luźny i pewnie z tego powodu występowało zanieczyszczenie lufy.
To było wspaniałe uczucie. Panie z WPA w Szczecinie miały okazję zobaczyć moje i Właściciela strzelnicy miny. Stwierdziły, że do broni odnosimy się jak do Kochanki! Wyjaśniłem, że się mylą. Sam nie posiadam, ale z tego co wiem - kochanki się zmienia
Strzelanie całkiem niezłe. Znikły problemy znane mi z Unterhammera, a pojawiły się nowe by nudno nie było
Pierwsze trzy strzały - 10, 10, 9. Potem siane po tarczy. Czyszczenie lufy i ... 10,9,9. Aby nie wyszło, że rośnie potentat pistoletowy - 25 m ale z dwóch rąk
Potem broń dorwał Instruktor - no nie bardzo mu broniłem, ale załamał się spustem. Kolega wojskowy. Coś co ma taki spust jest dla Niego nie do przyjęcia. Siał po tarczy, ale pez przyspiesznika strzelił dziewiateczkę aż miło. Spust lepszy mym zdaniem niż w Carletonie. A jeszcze niedawno Unterhammer wydawał się pod tym względem czymś fantastycznym.
Z jednej jednak bez problemu wlepiłem też ze dwie dziewiątki gdy udało się dorwać - przy okazji ładowania - do pistolca.
Ładowałem 1 gramem czecha. Kulka .354 + łatka ,127 mm.
Zestaw wydawał się ciut za luźny i pewnie z tego powodu występowało zanieczyszczenie lufy.
-
- Stary bywalec
- Posty: 2304
- Rejestracja: czw 12.paź.2006 - 09:23
- Moja broń:
Jestem oddanym wyznawcą teorii, że jeśli flejtuch to nie przybitka.
Artax w swej broni zaleca kulkę .345 no i oczywiście odpowiednio dobrany flejtuch. Tu kulka .354 + flejtuch .127 mm i daje się to włożyć do lufy palcem. Oczywiście przy pierwszym strzale, bo kolejne ładowania już tak proste nie są.
Brudu przy myciu - dość dużo. W Unterhammerze było zdecydowanie mniej, a więc potwierdza się nadmierne brudzenie lufy.
Jeszcze muszę brać poprawkę na prawie stały smar, jaki znajdował się w gwincie. Czyściłem przed strzelaniem dość uczciwie, lecz zapewne mogło go trochę zostać. Kilka strzelań i czyszczeń powinno problem rozwiązać, bo smar jest dość nietrwały. Daje się zapałką zdrapać z metalu, a więc nawet ładowanie kuli we flejtuchu powinno go wycierać.
Artax w swej broni zaleca kulkę .345 no i oczywiście odpowiednio dobrany flejtuch. Tu kulka .354 + flejtuch .127 mm i daje się to włożyć do lufy palcem. Oczywiście przy pierwszym strzale, bo kolejne ładowania już tak proste nie są.
Brudu przy myciu - dość dużo. W Unterhammerze było zdecydowanie mniej, a więc potwierdza się nadmierne brudzenie lufy.
Jeszcze muszę brać poprawkę na prawie stały smar, jaki znajdował się w gwincie. Czyściłem przed strzelaniem dość uczciwie, lecz zapewne mogło go trochę zostać. Kilka strzelań i czyszczeń powinno problem rozwiązać, bo smar jest dość nietrwały. Daje się zapałką zdrapać z metalu, a więc nawet ładowanie kuli we flejtuchu powinno go wycierać.