Smarowidło
Smarowidło
Do zbyt sztywnego smarowidła z planto-wosku dodałem - za radą doświadczonego majstra cp - nieco oliwy z oliwek i kremu Nivea. Smarowidło zrobiło się bardziej elastyczne i funkcjonalne. W Chełmie zobaczyłem, że Koledzy kładą suchy flejtuch na wylot lufy, na to patyczkiem smarowidło, kula, młoteczkowanie i sru pobojczykiem.
- cpt.Nemo
- Stary bywalec
- Posty: 516
- Rejestracja: śr 11.paź.2006 - 19:47
- Lokalizacja: Warszawa
- Moja broń:
Re: Smarowidło
Teoria glosi ze flejtuch powinien byc smarowany od jednej strony, od tej ktora dotyka do gwintu zeby sie gladko w gwint wkrecal, od strony kuli powinien byc suchy zeby sie kula w nim nie slizgala i przejela ruch obrotowy.MaciekP pisze:Koledzy kładą suchy flejtuch na wylot lufy, na to patyczkiem smarowidło, kula, młoteczkowanie i sru pobojczykiem.
No ale to teoria, praktyka jest rozna, zaleznie od tego co preferuje strzelec

- Smoking Gun
- Bywalec
- Posty: 443
- Rejestracja: śr 11.paź.2006 - 15:12
- Lokalizacja: Trójmiasto (no prawie)
- Moja broń:
Sprawozdałem, co widziałem u ludzi, co strzelali 95-96 pkt. z pistoletu na 25 m. Raczej nie oślepłem wtedy, choć na widok tylu perfekcjonistów i to jest możliwe. Oni sporo tego smarowidła dawali, więc chyba możliwe, że przy młoteczkowaniu kuli i wpychaniu jej pobojczykiem smar przeszedł i na zewnętrzna powierzchnię flejtucha, który przecież jest cienki i przesiąkliwy, a smar - jak mówiłem - niezbyt gęsty. Teoretycznie chyba macie rację, ja też dotąd strzelałem z flejtuchów nasyconych obustronnie na patelni w domu, bo jednostronnie takiego cienkiego gówienka nie da się nasycić. Oczywiście zakładam, że nie mylicie flejtuchów z przybitkami filcowymi.
Chyba jednak kolega MaciekP pomylił kolejność bo najpierw smarujemu wylot lufy smarem oczywiście od wewnątrz na to dopiero suchy flejtuch ,kula i dopiero pobojczykiem wprowadzamy kulę do lufy. Odwrotna kolejność jest bez sensu. Przy takim sposobie smarowania kula wprowadza się bardzo lekko , Flejtuchy spadają po wystrzale dosłownie zaraz za wylotem lufy. Sposób podpowiedział mi Pimpek i on chyba by na ten temat miał najwięcej do powiedzenia .
Włodek
Włodek
Tomek zadał dobre pytanie, bo niektórzy dają cienką (ok. 3 mm) przybitkę filcową, inni jeszcze cieńszą kartonową, ja tego nie próbowałem. Cholera, może i oślepłem z wrażenia na pierwszych oglądanych przeze mnie zawodach cp i oni faktycznie wpierw smarowali wylot lufy. Mariusz, powiedz coś, bo chyba masz niezłą zabawę, czytając tę dyskusję, którą nieopatrznie wywołałem.
W moim przypadku sposoby smarowania ewoluowały przez parę lat .
Pierwszy sposób, to zamaczanie łatki trzymanej w szczypcach w smarowidle zrobionym z mieszaniny wosku pszczelego i planty , bez dodatków . Łatki były grubo nasmarowane . Ładowało się przyjemnie , strzelało również . Natomiast niezbyt celnie
.
Następnie druga metoda , to mała modyfikacja pierwszej . Polegała ona na zdrapywaniu nadmiaru smaru . Normalnym nożykiem . Ścieżka ta prowadziła donikąd
. Tylko spowolniła "produkcję" . Celność się poprawiła , ale nieznacznie.
Potem trzeci sposób , to smażenie łatki na patelni . Zaletami tej metody , to szybkość wytwarzania oraz mniejsza ilość smarowidła na łatce. Nastąpiła znaczna poprawa celności
. Zauważyłem również , że dotychczas stosowane flejtuchy są za cienkie .
I kolejna , czwarta metoda . Stosowanie suchego flejtucha . Po przesmarowaniu korony lufy ( zmiana sposobu smarowania wymusiła zmianę składu smaru ) kładzie się na to miejsce suchą łatkę . Zaleta to szybkosć wytwarzania ( 100 łatek w 30s.
)
Zmniejszone zużycie smaru , czyli czystsza lufa
. Celność
wynikajaca z tego , że łatka nie przykleja się do kuli i nie zakłóca toru lotu .
pimpek
P.S. W pistolecie nie stosuję żadnej przekładki pomiędzy pędnikiem , a łatką . Uważam , że nie ma takiej potrzeby . Chyba , że pistolet ma komorę prochową , a ładunek jej nie wypełnia . Wtedy proponuję kaszkę ( najlepiej al dente
) .
Pierwszy sposób, to zamaczanie łatki trzymanej w szczypcach w smarowidle zrobionym z mieszaniny wosku pszczelego i planty , bez dodatków . Łatki były grubo nasmarowane . Ładowało się przyjemnie , strzelało również . Natomiast niezbyt celnie

Następnie druga metoda , to mała modyfikacja pierwszej . Polegała ona na zdrapywaniu nadmiaru smaru . Normalnym nożykiem . Ścieżka ta prowadziła donikąd

Potem trzeci sposób , to smażenie łatki na patelni . Zaletami tej metody , to szybkość wytwarzania oraz mniejsza ilość smarowidła na łatce. Nastąpiła znaczna poprawa celności

I kolejna , czwarta metoda . Stosowanie suchego flejtucha . Po przesmarowaniu korony lufy ( zmiana sposobu smarowania wymusiła zmianę składu smaru ) kładzie się na to miejsce suchą łatkę . Zaleta to szybkosć wytwarzania ( 100 łatek w 30s.

Zmniejszone zużycie smaru , czyli czystsza lufa


pimpek
P.S. W pistolecie nie stosuję żadnej przekładki pomiędzy pędnikiem , a łatką . Uważam , że nie ma takiej potrzeby . Chyba , że pistolet ma komorę prochową , a ładunek jej nie wypełnia . Wtedy proponuję kaszkę ( najlepiej al dente
