Papierowe naboje do rewolwerów CP

Generalnie broń krótka taka jak rewolwery oraz pistolety.
ODPOWIEDZ
Karol_K
Posty: 28
Rejestracja: pn 04.cze.2007 - 23:18
Moja broń:

Post autor: Karol_K »

Hmm w technice owszem moga wystapic wypadki ale przy odpowiednim odkwaszeniu weglanem sodowym nic sie nie wydarzy - przynajmniej w tej skali mikro ...bo jakby ktos chcial kilkanascie kilo tak nitrowac to bym odradzal..co do resztek po nitracyjnych gdy uzywa sie technologi z azotanami zamiast HNO3 65% moza poprostu potem destylowac powtornie do HNO3 95-100% i zostanie nam np K2SO4 i sladowe ilosci H2SO4 w mieszaninie po nitracyjnej
Awatar użytkownika
Psyche607
Posty: 9
Rejestracja: pt 07.wrz.2007 - 18:53
Lokalizacja: Gliwice
Moja broń:

:) Nitracja

Post autor: Psyche607 »

Wszystko ok tylko podejrzewam że nie każdy na tym forum wiedział że potrzeba po skończeniu procesu nitracji zneutralizować produk w węglanie sodowym lub innej zasadzie, mimo wszystko ja odradzam taką zabawe pewnie daje ona dobre efekty ale ze względu na czynnik ludzki i ewentualny brak wiedzy czy umiejętności NIE POLECAM, każdy się może pomylić i coś spartolić szczególnie jak robi to pierwszy raz albo przekroczy temperature albo źle zneutralizuje... Wydaje mi się że mimo wszystko gra nie jest warta świeczki dużo roboty i zachodu możliwość doznania poważnych obrażeń lub wystrzelenia siebie w kosmos a efekt no cóż czyścić giwere i tak trzeba będzie bo syf zostanie z czarnego prochu.

Lepszym rozwiązaniem było by tu stosowanie Pyrodexu (ogulnie mniej syfu ) ale.... no właśnie u nas w kraju niby prawnie materiał nie zabroniony (tak zresztą jak czarny proch) ale prawie w ogule niedostępny
mocniejszy od czarnego prochu więc trzeba pamiętać że mniej się go stosuje. Ja jestem zdania że jak coś działa i się sprawdza to mimo wszystko nie należy tego ani poprawiać ani naprawiać zawsze przynosi to więcej szkód niż porzytku.

A tak zupełnie z innej beczki ale blisko tematu :-D zastanawiałeś się czy przy robieniu amonicji scalonej do CP (jeśli można to tak nazwać) nie lepiej jest pakować jedynie proch z przybitką a pocisk wsadzać z osobna (czy też kule) pociski np smaruje się smarem a większość zawija razem z prochem i przybitką pocisk w papier teraz czy czasem nie jest tak że papier w który jest owinięty pocisk się nie spala i zamiast ołów wraz ze smarem ocierać o scianki lufy to trze papier który jest dość twardy i w efekcie może zniszczyć gwint w broni CP :-( szorstkim papierem można wypolerować nawet twardą stal już sobie wyobrażam co może dziać się w lufie no chyba że mnie wyobraznia ponosi :-D
mackra
Stary bywalec
Posty: 674
Rejestracja: sob 28.paź.2006 - 00:15
Lokalizacja: Krakow
Moja broń:

Post autor: mackra »

Tak, ponosi cie wyobraznia. Olow jest mimo wszystko twardszy niz papier, a stal jakos to wytrzymuje :) No chyba ze bedziesz robic patrony ze sciernego.

Nie wiem po co w ogole ta chemiczna dyskusja. Jak ktos nie moze wytrzymac z normalnym, zgodnym z historia ladowaniem colta, to niech sie zapisze do klubu i strzela ze "scalonej"...
Awatar użytkownika
Mincerz
Stary bywalec
Posty: 762
Rejestracja: czw 26.paź.2006 - 00:25
Lokalizacja: Warszawa
Moja broń:

Post autor: Mincerz »

Taka amunicja "scalona - wszystko w jednym opakowaniu" to jest do broni wojskowej. Szybko, wszystko w jednym miejscu a że coś tam może się zniszczyć? To miało działać, być tanie i proste.

Amunicje tego typu do rewolweru na strzelnicy widziałem raz. I porażka bo w takim ładunku wszystko się mieszało, po załadowaniu okazywało się, że pomiędzy kulę a ścianki komory wchodzi nie tylko papier ale i proch. Odpalenie normalną drogą wymagało niekiedy większej ilości kapiszonów; "od przodu" odpalenia były; po strzale pełno resztek papieru. Spalonego, tlącego się i całkiem, całkiem.

Ogólnie może i fajnie wygląda ale roboty więcej niż to jest warte.

A papierowy patron tylko jako pojemnik na proch to już lepiej. Szczególnie jak ktoś nie lubi fiolek a jest zakaz ładowania z prochownic.
Pozdrawiam!
Awatar użytkownika
Psyche607
Posty: 9
Rejestracja: pt 07.wrz.2007 - 18:53
Lokalizacja: Gliwice
Moja broń:

Post autor: Psyche607 »

A papierowy patron tylko jako pojemnik na proch to już lepiej. Szczególnie jak ktoś nie lubi fiolek a jest zakaz ładowania z prochownic.
Pozdrawiam![/quote]



Czyli sprawa jest jasna pozostają stare sprawdzone i najbanaliejsze sposoby ladowania CP.

W tym wypadku z czego się sypie proch do bębenka to już chyba nie ma różnicy czy z fiolek czy z papieru, no chyba że będziemy pakować w papier sam proch i taką zwijke wsadzać do bębenka a na to przybitke i pocisk .... tak tylko się zastanawiam, no cóż co złego to nie ja chciałem żeby tylko łatwiej było ale już prościej się chyba nie da niż po staremu :-D
Awatar użytkownika
amadeusz
Stary bywalec
Posty: 594
Rejestracja: śr 11.paź.2006 - 09:44
Moja broń:

Post autor: amadeusz »

Jest inna broń w , której stosuje się papier . Wiem , że koledzy próbowali go nitrować . To sharps . Bardzo cenne są Twoje uwagi .

pozdrawiam
Awatar użytkownika
Psyche607
Posty: 9
Rejestracja: pt 07.wrz.2007 - 18:53
Lokalizacja: Gliwice
Moja broń:

Post autor: Psyche607 »

Rusznik czyli po staremu :-D --proch--przybitka--pocisk-- i w dyche na strzelnicy 8-)
Karol_K
Posty: 28
Rejestracja: pn 04.cze.2007 - 23:18
Moja broń:

Post autor: Karol_K »

Rusznik mala niescilosc sie wkradla :) jak wlozysz papier do wody z KNO3 to on sie nie znitruje niestety jedyne co to nasiaknie ta saletra ktroa w ktoryms tam momencie sobie skrystalizuje - bedzie to znitrowane dopiero w wlozeniu takiej karteczki do H2SO4 o stez min 95% na co najmniej 1 godzine przy chlodzeniu do nie wiecej jak 5 C - Ciekawe efekty moglo by przyniesc moczenie takiej kartki w KClO3 ew.KClO4 ale tego nie polecam gdyz jony Cl sa bardzo niebezpieczne dla luf...
Ballah
Posty: 2
Rejestracja: sob 15.wrz.2007 - 18:50
Lokalizacja: spod Kielc
Moja broń:

Post autor: Ballah »

Mam jeszcze trochę ładunków w papierze (i muszę dorobić trochę i wybrać się wreszcie na strzelnicę.) Robiłem je w ten sposób: bibułka papierosowa przecięta na pół, zwijałem w "rurkę" klejąc językiem na lekko stożkowatej rurce po "czymśtam" - nie pamiętam (chyba coś od nici). Dno robię z kółek wyciętych wcześniej nożyczkami ze złożonej na czworo albo i ośmioro chusteczki higienicznej - przyklejając kółeczko z 1 warstwy do wywiniętej do wewnątrz na walcu brzegów bibułki. Klej zwykły biurowy w sztyfcie. Potem pozwalam wyschnąć. Mam drugą rurkę, ze strzykawki, o odpowiedniej średnicy wewnętrznej i wysokości = bęben-kula. Więc potem biorę wysuszone "rurki" bibułkowe z dnem, wrzucam do szerszej rurki, proch objętosciowo, mocno sprasować, kaszka tak samo, wystający nad rurkę papier składam do środka, w połowie składania smarując klejem... i gotowe.
Kilka wad:
- w bębnie często pozostaja resztki papieru
- nie mogę dojść ładu z wielkością szczeliny między bębnem a lufą - do strzelania z papierowych patronów muszę ustawić odpowiednią podkładką dość dużą szczelinę - około 0,4 mm - przy mniejszej wbijają się w nią resztki papieru z patronów i blokują bęben.
Poza tym same zalety.

Tutaj mała dygresja - jak to jest z tą cholerną szczeliną ?
Niektórzy na tym i innych forach piszą o ustawionej na "zero". Spróbowałem - po dwóch strzałach musiałem rozebrać rewolwr, bo bęben nie chciał dię obrócić żadną siłą (imadła na strzelnicy nie było). Napiszcie - jak jest z tym u Was ?
Awatar użytkownika
andree
Bywalec
Posty: 364
Rejestracja: pn 16.paź.2006 - 19:20
Lokalizacja: Poznań
Moja broń:

Post autor: andree »

Bardzo pracochłonna jest ta Twoja metoda. Sam nie stosuje i nie zamierzam stosować papierowych nabojów, lecz robię papierosy na własny użytek. Pudełko 200 gilz z ustnikiem to wydatek około 6 zł. Maszynka - około 30 zł. Gdybym chciał robić naboje, to zamiast tytoniu wsypałbym prochu, dwa cięcia (albo jedno) nożyczkami dla pozbycia się nadmiaru bibułki i ewentualnie ustnika. Ustnik to kaliber 8,25 mm - nie potrzeba już żadnej kaszki. Bez pośpiechu, w ciągu godziny można przygotować w ten sposób około 100 ładunków.
Awatar użytkownika
Mincerz
Stary bywalec
Posty: 762
Rejestracja: czw 26.paź.2006 - 00:25
Lokalizacja: Warszawa
Moja broń:

Post autor: Mincerz »

Ballah pisze:Tutaj mała dygresja - jak to jest z tą cholerną szczeliną ?
Niektórzy na tym i innych forach piszą o ustawionej na "zero". Spróbowałem - po dwóch strzałach musiałem rozebrać rewolwer, bo bęben nie chciał się obrócić żadną siłą (imadła na strzelnicy nie było). Napiszcie - jak jest z tym u Was ?
U mnie było mniej niż 0,2 mm; jakieś 0,15. Teraz nie wiem, rewolwer w tuningu.
Blokowanie się bębna jest często spowodowane brakiem nasmarowania osi bębna. Przynajmniej u mnie tak to wyglądało. Jest smar to mogę wystrzelić i 10 bębnów a bez smaru nie więcej niż 3. Nawet zwykły towot daje spokojne wystrzelenie 5-7 bębnów bez kłopotów.
Pozdrawiam!
MaciekP
Stary bywalec
Posty: 920
Rejestracja: śr 11.paź.2006 - 16:52
Lokalizacja: Lublin
Moja broń:

Post autor: MaciekP »

Od niedawna strzelam z nowego navika .36 Uberti-Hege. Szczelinę reguluję głębokością klina lufy i wyregulowałem na 0,15 mm. Oś smaruję mazidłem planta-wosk, nic się nie zacina. Stosuję naważkę 1,1 grama Vesuvitu, przybitkę filcową 3-5 mm, kulę .375 i jeszcze mi zostaje miejsce na porządne zasmarowanie komór. Z tym wszystkim pięknie sieję po całej tarczy, bo strzelec ze mnie chujowieńki. No cóż, tacy też mają prawo żyć.
Awatar użytkownika
cpt.Nemo
Stary bywalec
Posty: 516
Rejestracja: śr 11.paź.2006 - 19:47
Lokalizacja: Warszawa
Moja broń:

Post autor: cpt.Nemo »

MaciekP pisze:Szczelinę reguluję głębokością klina lufy i wyregulowałem na 0,15 mm.
Glebokoscia wbicia klina to mozesz najwyzej regulowac przekoszenie lufy :(
Klin wbijalo sie i wybijalo palcami, widziales kowboja z mlotkiem ?
Lufa powinna sie zaprzec na dwu punktach - czyli na dolnej podporze z dwoma koleczkami ustalajacymi i od gory na osi bebna. Te elementy trzeba tak spasowac zeby bylo dobrze tego sie nie da prawidlowo zrobic wbijajac klin. A wtedy klin pelni tylko role zamka zeby sie konstrukcja nie rozpadla :)

A tak na marginesie to chyba ta nawazka jest sporo za duza ?
Do kalibru .44 spokojnie wystarcza 1gram. Moze to jest jedna z przyczyn "siania po calej tarczy" ?
MaciekP
Stary bywalec
Posty: 920
Rejestracja: śr 11.paź.2006 - 16:52
Lokalizacja: Lublin
Moja broń:

Post autor: MaciekP »

Kapitanie Szanowny, znasz się na coltach, więc zapewne słusznie prawisz. Ze skromnej swej praktyki powiem tak: klin wypycham końcówką śrubokrętu, można i palcem, ale sobie ułatwiam zadanie, i spraktykowałem, że jak klin jest wbity zbyt głęboko, to niknie rzeczona szczelina, a jak płyciej, to ona się pojawia (słowo honoru!). A naważki zmniejszę, choć ten 1,1 grama to według instrukcji, tyle że dotyczy prochu zachodniego, a Vesuvitu, wiem to z obsługi pistolców, faktycznie trzeba stosować mniej, więc tu wychodzi, że masz rację.
Awatar użytkownika
cpt.Nemo
Stary bywalec
Posty: 516
Rejestracja: śr 11.paź.2006 - 19:47
Lokalizacja: Warszawa
Moja broń:

Post autor: cpt.Nemo »

MaciekP pisze:klin wypycham końcówką śrubokrętu, można i palcem, ale sobie ułatwiam zadanie, i spraktykowałem, że jak klin jest wbity zbyt głęboko, to niknie rzeczona szczelina, a jak płyciej, to ona się pojawia.
Acha, a dzieje sie tak dlatego ze masz za gleboko wywiercona dziure pod os bebna :) Bo gdyby ta os sie zapierala o dno otworu to nic by Ci nie dalo wbijanie klina. Tak jak jest to wbijajac klin przekaszasz konstrukcje. Jesli ci sie zechce to poczytaj jak to sprawdzic. Pisalem o tym w poscie Kupowanie Colta -
http://www.blackpowder.pl/viewtopic.php?t=31
oczywiscie moge sie mylic, ale lepiej sprawdz sam. Koledzy to czasem sobie reguluja podkladajac podkladke odpowiedniej grubosci pod os :)[/url]
ODPOWIEDZ