w temacie karabinu jestem osobą skrajnie początkującą, dlatego mam nadzieję że ewentualna naiwność moich pytań nie wywoła irytacji co bardziej doświadczonych kolegów

Teraz do rzeczy: Enfield P1853 (Pedersoli), było to moje pierwsze strzelanie. Pociski mocno podkalibrowe .577, kupne (https://saguaro-arms.com/product-pol-27 ... query_id=1), proch to Złoty Stok (FFg), ładunek 60gr, smar tylko w rowki pocisku (Lightning No 1). Pierwsze ok. 20 strzałów z satysfakcjonującą celnością (jak na moje możliwości), natomiast potem zacząłem skrajnie siać po całej tarczy (wykluczam tu raczej nagłe pogorszenie moich "zdolności"). Domyślam się, że po prostu powinienem w międzyczasie przetrzeć lufę bo tak się zasyfiła, że pociski nie łapały już gwintu? Ewentualnie jak to brudzenie ograniczyć, może korzystam ze złego smaru? Może powinienem smarować dodatkowo wgłębienie pocisku na dnie? (tylko jak ma się to do sytuacji gdy wilgotny smar styka się przy ładowaniu z ładunkiem prochu). A może wszystko jest tak jak ma być i po prostu muszę pamiętać o czyszczeniu co 15 strzałów? Pytam, bo zabieram się za szykowanie amunicji na następne wyjście na strzelnice i może będę mógł coś zawczasu poprawić.
Pozdrawiam i z góry dziękuję za pomoc
