Konserwacja zabytków
Konserwacja zabytków
Dzień dobry Szanowni.
(Nie wiem gdzie wrzucić ten temat, to wrzucę go tutaj. Zawsze można przepiąć. Pozostawiam to w gestii Administratorów.)
Wracam po dłuższej przerwie. Wiosna nadchodzi to i człowiek wraca do życia
Zainspirowałem się ciekawą problematyką odnośnie broni.
Społeczność polskich strzelców czarnoprochowych ewoluuje. Odchodzą stare schematy, które się nie sprawdziły a pojawiają się nowe. Zauważam, że coraz więcej ludzi ma duże doświadczenie i wiedzę na temat broni – to bardzo dobrze. Z związku z czym spodziewam się, że będzie przybywać w kolekcjach więcej broni, która pamięta czasy XIX czy nawet XVIIIw. A może nawet i starszej?
Niechaj za tym idzie też świadomość. Broń ta nie jest ani łatwo dostępna ani tania.
Jeśli interesuje Was epokowa broń, która ma (lub miała – ale o tym poniżej) swoją wartość to warto się w tej kwestii edukować.
Wkleję poniżej artykuł. Odnosi się on do architektury ale jednak nie jest on oderwany od tematyki zabytku w ogóle. Traktuje on o podejściu konserwatora do przedmiotu.
Istnieją jakby dwie szkoły dbania o epokową rzecz. Pierwsza – nazwijmy ją „osiemnastowieczną – gdzie próbowano odbudować zabytek w sposób by był on albo zupełnie przebudowany i/albo pełnił określoną funkcję. Przykładem tego może być przebudowa średniowiecznej ruiny na dom mieszkalny, który z tym średniowiecznym budynkiem po przebudowie nie ma nic wspólnego.
Widziałem program, gdzie mężczyzna chciał sprzedać inkunabuł. Książka o ogromnej wartości, sprzedała się za kilka złotych ponieważ w XVIIIw ktoś poprawił jej druk by ładniej wyglądała.
Kolejnym sposobem dbania o zabytek jest podejście (tu też nazwijmy to w uproszczeniu – „współczesnym”). Chodzi o to, ze dba się o zabytek tak, jak został on zastany. Nie uzupełnia się ubytków, nie tworzy się go na nowo. Po prostu chroni przed dalszym rozpadem. A jeśli już, uzupełnia się go materiałami, które nie maskują zabytku. Sztukuje się go np. gliną, cegłą o innym kolorze. Na przykład dzban, który jest potrzaskany i brakuje części a chcemy pokazać go w całości. Chodzi o to by kolejne osoby, które przychodzą badać przedmiot wiedziały co jest grane. Ta szkoła zajmuje się również zdejmowaniem poprzednich („starych” czasem uznanych za niewłaściwe) prac konserwatorskich, tak aby można było wrócić do możliwie pierwotnego stanu zabytku.
No i tu pora na to by wkleić odpowiedni tekst żeby nie być gołosłownym.
http://www.historycy.org/index.php?show ... gZJ8IZpQoM
Jak już pewnie zauważyliście, przekłada się to również do zabytkowej broni palnej.
Idąc za wiedzą współczesną, przy renowacji broni palnej nie jest akceptowalne aby podejść do zabytku z pilnikiem, papierem ściernym, szczotką drucianą na urządzeniach szybkoobrotowych pozostawiających trwały ślad, młotkiem i kluczem w taki sposób by na częściach metalowych czy drewnianych były „dorobione” jakiekolwiek skazy. Taka broń zwyczajnie traci na wartości i oddala się nam od pojmowania jej jako zabytek.
Jak temat się rozwinie, wkleję zdjęcia punc na karabinie, który został potraktowany materiałem ściernym. Tutaj dodam, że z dzisiejszym stanem wiedzy, po takim zabiegu przeobraziło się zabytek w przedmiot o znikomej wartości historycznej. Karabin, który mogę przedstawić, nigdy nie brał udziału w walce ale co z tymi, które brały i są puncami pięknie oznakowane ale punc tych nie można przeczytać bo – szlifierka?
Mam mieszane uczucia, kiedy widzę nową oksydę na lufie, która posiada już ubytki po korozji.
W ogóle mam mieszane uczucia, kiedy ktoś usunął istniejącą ale wytartą miejscami brunirę/oksydę po to by położyć nową.
Ci, którzy śledzą portale aukcyjne, wiedzą, że jeśli zostały wystawione w podobnym czasie dwa karabiny Mauser 1857 i jeden z nich był odnawiany a drugi nie, to ten drugi osiągnął znacznie większą kwotę jako zabytek.
Osobiście przychylam się do współczesnych metod dbania o takie zabytki. Każda z prac powinna być odwracalną i jak najmniej inwazyjną. Technika wciąż idzie do przodu, mamy lepsze sposoby usuwania korozji niż powiedzmy 50lat temu. Nie musimy też szlifować elementów drewnianych. Warto pomyśleć, co może być dostępne za kolejne 50lat.
Pomijam kwestię, kiedy chcąc osiągnąć sprawność broni, poleruje się wnętrze lufy ale też jej zewnętrzne części. Póki co, polskie prawo nie narzuca ponownego jej badania pod kątem wytrzymałości na gwałtowną zmianę ciśnień.
Piszę ten tekst po to aby wyjaśnić, że oryginałem nie jest XIX wieczna strzelba na znanym portalu aukcyjnym, ładnie lśniąca od przejechania jej na kole polerskim i posiadającą pokrytą świeżym schaftolem wyczyszczoną z brudu (papierem ściernym) kolbę. Oczywiście kolba, w której zostały usunięte wgniecenia wymaczaniem jej w wodzie, prasowaniem czy innymi metodami. Jeśli broń brała udział w walce, wszystkie te wgniotki są pewnym kontekstem historycznym. Nie chcę powiedzieć, że owe wgniotki podnoszą wartość broni w porównaniu do tej, która tych wgniotek nie miała od początku (wartość też zależy od wielu innych czynników) ale usuwane ich z pewnością wartość obniża.
Jeśli w Wasze ręce będzie wpadać kiedyś broń z epoki, a z pewnością będzie bo jest to kolej rzeczy, to nie psujcie jej proszę samą chęcią grzebania przy niej.
Nie dajcie sobie też wmówić, że broń musi być wyczyszczona na błysk bo przecież w epoce Austriak też ją czyścił i broń ma lśnić. Nic bardziej mylnego.
Broń idealnie wyglądająca na wystawie muzealnej też nie jest dowodem na to, że każdy inny eksponat ma wyglądać jak ten z muzeum – przypomnij sobie o kontekście historycznym Po wyprodukowaniu ktoś schował ją do szafy a jej stan zachowania nie jest wynikiem pracy konserwatorów ale po prostu zachowania.
Przy odrobinie szczęścia, ta broń przeżyje Was i Wasze dzieci. Niech stan zachowania pozostanie taki jaki jest. Oryginałów już nikt nie doprodukuje. A skoro ktoś kupił taki oryginał do strzelania i nie interesuje go kontekst historyczny ani nie ciekawią go zabytki (przecież tak też można) to niech wie, że broń ta jest warta znacznie mniej niż zabytek. I znów wraca to co napisałem na początku. Zmieniają się schematy czy nawet osoby, które uważają, że o broni wiedzą wszystko. Te osoby znikają to niech chociaż broń będzie bez zmian. Wiedzą bronioznawczą zdecydowanie nie jest przepisywanie książek ale też umiejętne obchodzenie się z zabytkiem.
No to kolejna sprawa. Tak by się miło oglądało
https://www.youtube.com/watch?v=SfDh8i7baVY&t=3s
https://www.youtube.com/watch?v=1rfSXTMw8_M
Te bagnety to już nadają się jedynie dla rzeźników. I tylko przyzwoitość nie pozwala przytoczyć co o tym gościu pisze się na stronach konserwatorskich
https://www.youtube.com/watch?v=_WGqzMZnHWo
Niech będzie to też wstęp do fajnej ciekawej rozmowy i miejscem do zbierania wiedzy o broni palnej w wymiarze kolekcjonerskim i konserwatorskim..
A gdyby ktoś chciał zapytać, to od razu odpowiadam. Nie piję do nikogo. Chciałbym aby wszystko co tu wklejam, było jak najbardziej podparte literaturą.
Mam też w zanadrzu ciekawą książkę. Zamieszczę tu co nieco o niej jak znajdę trochę czasu by znów się w nią wczytać.
Pozdrawiam!
Peter
(Nie wiem gdzie wrzucić ten temat, to wrzucę go tutaj. Zawsze można przepiąć. Pozostawiam to w gestii Administratorów.)
Wracam po dłuższej przerwie. Wiosna nadchodzi to i człowiek wraca do życia
Zainspirowałem się ciekawą problematyką odnośnie broni.
Społeczność polskich strzelców czarnoprochowych ewoluuje. Odchodzą stare schematy, które się nie sprawdziły a pojawiają się nowe. Zauważam, że coraz więcej ludzi ma duże doświadczenie i wiedzę na temat broni – to bardzo dobrze. Z związku z czym spodziewam się, że będzie przybywać w kolekcjach więcej broni, która pamięta czasy XIX czy nawet XVIIIw. A może nawet i starszej?
Niechaj za tym idzie też świadomość. Broń ta nie jest ani łatwo dostępna ani tania.
Jeśli interesuje Was epokowa broń, która ma (lub miała – ale o tym poniżej) swoją wartość to warto się w tej kwestii edukować.
Wkleję poniżej artykuł. Odnosi się on do architektury ale jednak nie jest on oderwany od tematyki zabytku w ogóle. Traktuje on o podejściu konserwatora do przedmiotu.
Istnieją jakby dwie szkoły dbania o epokową rzecz. Pierwsza – nazwijmy ją „osiemnastowieczną – gdzie próbowano odbudować zabytek w sposób by był on albo zupełnie przebudowany i/albo pełnił określoną funkcję. Przykładem tego może być przebudowa średniowiecznej ruiny na dom mieszkalny, który z tym średniowiecznym budynkiem po przebudowie nie ma nic wspólnego.
Widziałem program, gdzie mężczyzna chciał sprzedać inkunabuł. Książka o ogromnej wartości, sprzedała się za kilka złotych ponieważ w XVIIIw ktoś poprawił jej druk by ładniej wyglądała.
Kolejnym sposobem dbania o zabytek jest podejście (tu też nazwijmy to w uproszczeniu – „współczesnym”). Chodzi o to, ze dba się o zabytek tak, jak został on zastany. Nie uzupełnia się ubytków, nie tworzy się go na nowo. Po prostu chroni przed dalszym rozpadem. A jeśli już, uzupełnia się go materiałami, które nie maskują zabytku. Sztukuje się go np. gliną, cegłą o innym kolorze. Na przykład dzban, który jest potrzaskany i brakuje części a chcemy pokazać go w całości. Chodzi o to by kolejne osoby, które przychodzą badać przedmiot wiedziały co jest grane. Ta szkoła zajmuje się również zdejmowaniem poprzednich („starych” czasem uznanych za niewłaściwe) prac konserwatorskich, tak aby można było wrócić do możliwie pierwotnego stanu zabytku.
No i tu pora na to by wkleić odpowiedni tekst żeby nie być gołosłownym.
http://www.historycy.org/index.php?show ... gZJ8IZpQoM
Jak już pewnie zauważyliście, przekłada się to również do zabytkowej broni palnej.
Idąc za wiedzą współczesną, przy renowacji broni palnej nie jest akceptowalne aby podejść do zabytku z pilnikiem, papierem ściernym, szczotką drucianą na urządzeniach szybkoobrotowych pozostawiających trwały ślad, młotkiem i kluczem w taki sposób by na częściach metalowych czy drewnianych były „dorobione” jakiekolwiek skazy. Taka broń zwyczajnie traci na wartości i oddala się nam od pojmowania jej jako zabytek.
Jak temat się rozwinie, wkleję zdjęcia punc na karabinie, który został potraktowany materiałem ściernym. Tutaj dodam, że z dzisiejszym stanem wiedzy, po takim zabiegu przeobraziło się zabytek w przedmiot o znikomej wartości historycznej. Karabin, który mogę przedstawić, nigdy nie brał udziału w walce ale co z tymi, które brały i są puncami pięknie oznakowane ale punc tych nie można przeczytać bo – szlifierka?
Mam mieszane uczucia, kiedy widzę nową oksydę na lufie, która posiada już ubytki po korozji.
W ogóle mam mieszane uczucia, kiedy ktoś usunął istniejącą ale wytartą miejscami brunirę/oksydę po to by położyć nową.
Ci, którzy śledzą portale aukcyjne, wiedzą, że jeśli zostały wystawione w podobnym czasie dwa karabiny Mauser 1857 i jeden z nich był odnawiany a drugi nie, to ten drugi osiągnął znacznie większą kwotę jako zabytek.
Osobiście przychylam się do współczesnych metod dbania o takie zabytki. Każda z prac powinna być odwracalną i jak najmniej inwazyjną. Technika wciąż idzie do przodu, mamy lepsze sposoby usuwania korozji niż powiedzmy 50lat temu. Nie musimy też szlifować elementów drewnianych. Warto pomyśleć, co może być dostępne za kolejne 50lat.
Pomijam kwestię, kiedy chcąc osiągnąć sprawność broni, poleruje się wnętrze lufy ale też jej zewnętrzne części. Póki co, polskie prawo nie narzuca ponownego jej badania pod kątem wytrzymałości na gwałtowną zmianę ciśnień.
Piszę ten tekst po to aby wyjaśnić, że oryginałem nie jest XIX wieczna strzelba na znanym portalu aukcyjnym, ładnie lśniąca od przejechania jej na kole polerskim i posiadającą pokrytą świeżym schaftolem wyczyszczoną z brudu (papierem ściernym) kolbę. Oczywiście kolba, w której zostały usunięte wgniecenia wymaczaniem jej w wodzie, prasowaniem czy innymi metodami. Jeśli broń brała udział w walce, wszystkie te wgniotki są pewnym kontekstem historycznym. Nie chcę powiedzieć, że owe wgniotki podnoszą wartość broni w porównaniu do tej, która tych wgniotek nie miała od początku (wartość też zależy od wielu innych czynników) ale usuwane ich z pewnością wartość obniża.
Jeśli w Wasze ręce będzie wpadać kiedyś broń z epoki, a z pewnością będzie bo jest to kolej rzeczy, to nie psujcie jej proszę samą chęcią grzebania przy niej.
Nie dajcie sobie też wmówić, że broń musi być wyczyszczona na błysk bo przecież w epoce Austriak też ją czyścił i broń ma lśnić. Nic bardziej mylnego.
Broń idealnie wyglądająca na wystawie muzealnej też nie jest dowodem na to, że każdy inny eksponat ma wyglądać jak ten z muzeum – przypomnij sobie o kontekście historycznym Po wyprodukowaniu ktoś schował ją do szafy a jej stan zachowania nie jest wynikiem pracy konserwatorów ale po prostu zachowania.
Przy odrobinie szczęścia, ta broń przeżyje Was i Wasze dzieci. Niech stan zachowania pozostanie taki jaki jest. Oryginałów już nikt nie doprodukuje. A skoro ktoś kupił taki oryginał do strzelania i nie interesuje go kontekst historyczny ani nie ciekawią go zabytki (przecież tak też można) to niech wie, że broń ta jest warta znacznie mniej niż zabytek. I znów wraca to co napisałem na początku. Zmieniają się schematy czy nawet osoby, które uważają, że o broni wiedzą wszystko. Te osoby znikają to niech chociaż broń będzie bez zmian. Wiedzą bronioznawczą zdecydowanie nie jest przepisywanie książek ale też umiejętne obchodzenie się z zabytkiem.
No to kolejna sprawa. Tak by się miło oglądało
https://www.youtube.com/watch?v=SfDh8i7baVY&t=3s
https://www.youtube.com/watch?v=1rfSXTMw8_M
Te bagnety to już nadają się jedynie dla rzeźników. I tylko przyzwoitość nie pozwala przytoczyć co o tym gościu pisze się na stronach konserwatorskich
https://www.youtube.com/watch?v=_WGqzMZnHWo
Niech będzie to też wstęp do fajnej ciekawej rozmowy i miejscem do zbierania wiedzy o broni palnej w wymiarze kolekcjonerskim i konserwatorskim..
A gdyby ktoś chciał zapytać, to od razu odpowiadam. Nie piję do nikogo. Chciałbym aby wszystko co tu wklejam, było jak najbardziej podparte literaturą.
Mam też w zanadrzu ciekawą książkę. Zamieszczę tu co nieco o niej jak znajdę trochę czasu by znów się w nią wczytać.
Pozdrawiam!
Peter
Re: Konserwacja zabytków
Piękny opis, ale po bagnetach dziś nie zasnę
Re: Konserwacja zabytków
Z Wikipedii - tak wiem, to żadne źródło wiedzy
"Klasy zabytków – obowiązująca w Polsce w latach 1961–1973 pięciostopniowa klasyfikacja obiektów zabytkowych, określająca ich wartość artystyczną, historyczną i naukową oraz stopień ochrony przez państwowe instytucje.
Klasyfikacja zabytków nieruchomych, wprowadzona została w Polsce instrukcją wydaną przez Dyrektora Zarządu Muzeów i Ochrony Zabytków dnia 20 grudnia 1961, oraz pismem okólnym nr 14 z 30 grudnia 1963 w sprawie określenia grup weryfikacyjnych zabytków nieruchomych wpisywanych do rejestru. Klasyfikacja ta wprowadziła pojęcie klas: od 0 – obejmującej „najcenniejsze” zabytki, do IV – zawierającej zabytki „najmniej wartościowe”.
Zabytki nieruchome podzielone zostały wówczas na pięć grup pod względem ich wartości:
0 – zabytki i zespoły zabytkowe o najwyższej wartości artystycznej, historycznej i naukowej w skali światowej, które mogą być uznane za pomnik historii;
I – reprezentacyjne w skali krajowej, dobrze zachowane, nie przebudowywane w nowszych czasach;
II – reprezentacyjne dla regionu lub miejscowości lub przebudowane przy zachowaniu znacznej części dawnej substancji zabytkowej;
III – przeciętnej lub miernej, lecz bezspornej wartości artystycznej, historycznej lub naukowej;
IV – obiekty pierwotnie zaliczające się do wyższych grup klasyfikacyjnych, których zły stan techniczny wyklucza skuteczną konserwację, a wartość artystyczna, historyczna i naukowa jest minimalna.
Klasyfikacja ta, zgodnie z ogólnoświatowymi tendencjami uchylona w 1973 r., spowodowała nieodwracalne straty z powodu nieobjęcia ochroną zabytków niższych klas, uznanych za posiadające "minimalną wartość". W efekcie zaniedbaniu i zniszczeniu uległy m.in. zabytkowe wiatraki, drewniana zabudowa wiejska, liczne obiekty z drugiej połowy XIX w. i inne mniej znaczące, ale posiadające dużą wartość obiekty zabytkowe.
Przedstawiając zgubne skutki tej klasyfikacji dla ochrony dóbr kultury w Polsce Jan Pruszyński pisze, że „doczekała się [ona] określenia ‘brzytwa w ręku szaleńca’, gdyż jej bezpośrednim skutkiem było zniszczenie znacznej części zabudowy drewnianej, architektury małomiasteczkowej i przedmiejskiej, a niejednokrotnie uniemożliwiła interwencję konserwatorską nawet tam, gdzie była ona jeszcze możliwa”.
No i chodzi o te 5 klas.
Nie ma się co oszukiwać ale większość tej broni gdyby je gdzieś zaliczyć to pomiędzy 3 a 4. Nie są one jakoś nadzwyczajne z punktu widzenia dorobku kulturowego i nie są one w żaden sposób chronione prawnie. Przez co można je legalnie pudrować i nawijać makaron na uszy o jej wyjątkowości
A co z takimi dotkniętymi ręką z pilnikiem?
Może w pierwszej dziesiątce się zmieści
Oczywiście podział na klasy tyczy się obiektów nieruchomych. Ale gdyby spojrzeć na broń jakoś tak podobnie... Chyba zabytek to zabytek.
No i poniżej wkleję kolejny tekst
"Nośnikiem autentyczności dzieła techniki jest jego materialna substancja, a jej rozwarstwienie (stra-
tygrafia) i tzw. „ślady historii” ilustrują przeobrażenia obiektu w czasie i wiążą jego elementy ze zmianami otoczenia, wydarzeniami historycznymi, postępem technicznym i rozwojem cywilizacyjnym. Szczególnie istotnym jest przekaz o celu powstania i istnienia obiektu, najlepiej ilustrowany jego funkcjonowaniem, albo przynajmniej uczytelnieniem funkcji w sposób wystarczający do mentalnej rekonstrukcji wyobrażenia. Gwarantuje to integralność zabytku, gdyż tylko jego kompletność umożliwia całościowe odtworzenie zapisu historii – opowieść o przeszłości. Ważnym argumentem autentyczności są „ślady dawności”, czyli patyna – powszechnie dzisiaj usuwana w ramach prac renowacyjnych. Doniosłość autentycznego i zintegrowanego zabytku techniki kontrastuje z nieautentycznością jego przetransformowanej postaci, zdekonstruowanej struktury, regenerowanej substancji, repliki, kopii, czy wirtualnej (multimedialnej) rekonstrukcji."
http://bc.pollub.pl/Content/629/PDF/wsp ... oblemy.pdf
"Klasy zabytków – obowiązująca w Polsce w latach 1961–1973 pięciostopniowa klasyfikacja obiektów zabytkowych, określająca ich wartość artystyczną, historyczną i naukową oraz stopień ochrony przez państwowe instytucje.
Klasyfikacja zabytków nieruchomych, wprowadzona została w Polsce instrukcją wydaną przez Dyrektora Zarządu Muzeów i Ochrony Zabytków dnia 20 grudnia 1961, oraz pismem okólnym nr 14 z 30 grudnia 1963 w sprawie określenia grup weryfikacyjnych zabytków nieruchomych wpisywanych do rejestru. Klasyfikacja ta wprowadziła pojęcie klas: od 0 – obejmującej „najcenniejsze” zabytki, do IV – zawierającej zabytki „najmniej wartościowe”.
Zabytki nieruchome podzielone zostały wówczas na pięć grup pod względem ich wartości:
0 – zabytki i zespoły zabytkowe o najwyższej wartości artystycznej, historycznej i naukowej w skali światowej, które mogą być uznane za pomnik historii;
I – reprezentacyjne w skali krajowej, dobrze zachowane, nie przebudowywane w nowszych czasach;
II – reprezentacyjne dla regionu lub miejscowości lub przebudowane przy zachowaniu znacznej części dawnej substancji zabytkowej;
III – przeciętnej lub miernej, lecz bezspornej wartości artystycznej, historycznej lub naukowej;
IV – obiekty pierwotnie zaliczające się do wyższych grup klasyfikacyjnych, których zły stan techniczny wyklucza skuteczną konserwację, a wartość artystyczna, historyczna i naukowa jest minimalna.
Klasyfikacja ta, zgodnie z ogólnoświatowymi tendencjami uchylona w 1973 r., spowodowała nieodwracalne straty z powodu nieobjęcia ochroną zabytków niższych klas, uznanych za posiadające "minimalną wartość". W efekcie zaniedbaniu i zniszczeniu uległy m.in. zabytkowe wiatraki, drewniana zabudowa wiejska, liczne obiekty z drugiej połowy XIX w. i inne mniej znaczące, ale posiadające dużą wartość obiekty zabytkowe.
Przedstawiając zgubne skutki tej klasyfikacji dla ochrony dóbr kultury w Polsce Jan Pruszyński pisze, że „doczekała się [ona] określenia ‘brzytwa w ręku szaleńca’, gdyż jej bezpośrednim skutkiem było zniszczenie znacznej części zabudowy drewnianej, architektury małomiasteczkowej i przedmiejskiej, a niejednokrotnie uniemożliwiła interwencję konserwatorską nawet tam, gdzie była ona jeszcze możliwa”.
No i chodzi o te 5 klas.
Nie ma się co oszukiwać ale większość tej broni gdyby je gdzieś zaliczyć to pomiędzy 3 a 4. Nie są one jakoś nadzwyczajne z punktu widzenia dorobku kulturowego i nie są one w żaden sposób chronione prawnie. Przez co można je legalnie pudrować i nawijać makaron na uszy o jej wyjątkowości
A co z takimi dotkniętymi ręką z pilnikiem?
Może w pierwszej dziesiątce się zmieści
Oczywiście podział na klasy tyczy się obiektów nieruchomych. Ale gdyby spojrzeć na broń jakoś tak podobnie... Chyba zabytek to zabytek.
No i poniżej wkleję kolejny tekst
"Nośnikiem autentyczności dzieła techniki jest jego materialna substancja, a jej rozwarstwienie (stra-
tygrafia) i tzw. „ślady historii” ilustrują przeobrażenia obiektu w czasie i wiążą jego elementy ze zmianami otoczenia, wydarzeniami historycznymi, postępem technicznym i rozwojem cywilizacyjnym. Szczególnie istotnym jest przekaz o celu powstania i istnienia obiektu, najlepiej ilustrowany jego funkcjonowaniem, albo przynajmniej uczytelnieniem funkcji w sposób wystarczający do mentalnej rekonstrukcji wyobrażenia. Gwarantuje to integralność zabytku, gdyż tylko jego kompletność umożliwia całościowe odtworzenie zapisu historii – opowieść o przeszłości. Ważnym argumentem autentyczności są „ślady dawności”, czyli patyna – powszechnie dzisiaj usuwana w ramach prac renowacyjnych. Doniosłość autentycznego i zintegrowanego zabytku techniki kontrastuje z nieautentycznością jego przetransformowanej postaci, zdekonstruowanej struktury, regenerowanej substancji, repliki, kopii, czy wirtualnej (multimedialnej) rekonstrukcji."
http://bc.pollub.pl/Content/629/PDF/wsp ... oblemy.pdf
Re: Konserwacja zabytków
Kiedyś taką ciekawostkę znalazłem
http://cejsh.icm.edu.pl/cejsh/element/b ... 9-5061.pdf
http://cejsh.icm.edu.pl/cejsh/element/b ... 9-5061.pdf
Re: Konserwacja zabytków
To jest zbiór pobożnych i bardzo ogólnych życzeń z których niby co ma wynikać ? Nikt poważny nie bierze od razu pilnika do ręki, natomiast trzeba zrobić konserwację, uzupełnić braki jak się chce mieć funkcjonalny oryginał. A z powyższego wynika , że ma byc jakie jest czyli brudne, zardzewiałe , często potrzaskane i niekompletne. To dopiero zabytek i oryginał. Takie trochę śmiechu warte. Profesjonalna renowacja nie umniejsza wartości oryginału, jako przykład podam amerykańskie rankingi klas zachowania, które profesjonalnej renowacji nie uwzględniają, przedmiot kolekcjonerski poddany takiej renowacji ma podany stan zachowania jak oryginalny. No ale to nie dotyczy nabywanych tu i ówdzie złomów po 100 czy 200 euro i rzeczywiście u nas szlifowanych z zapałem holenderskiej gospodyni.
P.S. Bardzo bym chciał szczegółowego wyjaśnienia czymże na broni jest owa PATYNA i jak ona wygląda.
P.S. Bardzo bym chciał szczegółowego wyjaśnienia czymże na broni jest owa PATYNA i jak ona wygląda.
-
- VIP
- Posty: 2133
- Rejestracja: pt 14.kwie.2017 - 14:45
- Lokalizacja: Okolice Katowic
- Moja broń: CP i ostry jęzor
Re: Konserwacja zabytków
@Heimdallr, podjąłeś bardzo ciekawy temat!
Z zabytkami techniki sprawa nie jest prosta. Dzieła sztuki, biżuteria a nawet książki oddziałują na nas przede wszystkim swym wyglądem. Taka jest ich podstawowa funkcja. Natomiast głównym atrybutem zabytków techniki - w tym broni - bywa ich funkcjonalność. Tymczasem dzieła sztuki - także starodruki - poddaje się regularnie fachowej konserwacji a często i restauracji, aby zachować je dla przyszłych pokoleń. A zabytkowa broń, w szczególności broń palna? Popularny ostatnio termin "w oryginalnym stanie, nie ruszana" może znaczyć: zaniedbana, brudna, zardzewiała, z przysłowiową "pajęczyną w lufie". Przytoczę fragment z książki Ronalda Listera: Antique Firearms: Their Care, Repair & Restoration z roku 1964, zawierającej swoiste credo autora. Lister przez wielu był uważany w swojej dziedzinie za guru (przez 'u'):
W takim razie musisz uważać przeglądając na tym forum stare posty, ilustrujące obiekty odrestaurowane przez prawdziwych "fahofcóf' (jeżeli tych postów w międzyczasie nie wycięto).
Z zabytkami techniki sprawa nie jest prosta. Dzieła sztuki, biżuteria a nawet książki oddziałują na nas przede wszystkim swym wyglądem. Taka jest ich podstawowa funkcja. Natomiast głównym atrybutem zabytków techniki - w tym broni - bywa ich funkcjonalność. Tymczasem dzieła sztuki - także starodruki - poddaje się regularnie fachowej konserwacji a często i restauracji, aby zachować je dla przyszłych pokoleń. A zabytkowa broń, w szczególności broń palna? Popularny ostatnio termin "w oryginalnym stanie, nie ruszana" może znaczyć: zaniedbana, brudna, zardzewiała, z przysłowiową "pajęczyną w lufie". Przytoczę fragment z książki Ronalda Listera: Antique Firearms: Their Care, Repair & Restoration z roku 1964, zawierającej swoiste credo autora. Lister przez wielu był uważany w swojej dziedzinie za guru (przez 'u'):
Re: Konserwacja zabytków
Wielu z nas ewoluowało chyba i nikt z początku nie był świadom utraty realnej wartości poprzez puc na wysoki połysk . Mnie już osobiście zaczyna razić kolba ze śladami kwasu szczawiowego .To musisz uważać przeglądając na tym forum stare posty, ilustrujące obiekty odrestaurowane przez prawdziwych "fahofcóf' (jeżeli tych postów w międzyczasie nie wycięto).
Re: Konserwacja zabytków
Czyli w jaką skrajność idziemy ? Pająki w lufie czy puc )) Co do pająków... Miałem w Mazzocchi,m. Nie tylko pająki, gruz, piasek. No i jako ignorant przy czyszczeniu wyrzuciłem i pajęcze truchła, i drobne okruchy skał, i piasek. A karabin był pod Castelfidardo i to wiem na 100 % ... Od teraz będę skrzętnie zbierał, a nie, przepraszam, w ogóle nie będę czyścił )))
Re: Konserwacja zabytków
A dlaczego widać tylko dwie skarajności?
Jak dla mnie nie zauważacie nic w środku.
Albo złom za 100 yurków który jest zdarty z rdzy i pooxydowany jak pakistański autobus albo igiełkę.
Do tych pierwszych próbowano nas przyzwyczaić i te pierwsze trafiają się najczęściej, widzieliśmy już sporo tego, przez ostatnie lata.
Co innego doprowadzić do stanu używalności, a co innego pojechać flexą po wżerach, a na górę lśniąca oxyda.
Co powinno się zrobić z oryginałem ktoremu już z odkrytej części lufy oxyda zeszła ?
Oryginałów widziałem sporo, na ME czy MŚ można zobaczyć ich dużo i nawet kupić, przy kontroli broni na ME cała niemiecka reprezentacja przeszła przez moje ręce, ale takich cudów nie widziałem jak w PL.
Nie interesuje mnie rynek kolekcjonerski ale wyłania się jedno istotne bo dotyczące kasy pytanie:
Jak prawdziwy kolekcjoner oceni wartość takiego jak mogliśmy czytatać wielokrotnie cytuję „przywróconego do życia” oryginału ?
(Jeżu jak to patetycznie brzmi prawie jak nasza służba zdrowia w walce z covidem, dorobić do czegoś misje i samo leci)
Są klasy zachowania broni.
Jest jakaś klasa zachowania dla popilnikowych i z nową oxydą ?
Pytam bo to ciekawy temat, a się nie znam, dogłębnie nie drążyłem sprawy, gdzieś tam coś czytałem mało zainteresowany no i widziałem przekazy jakimi nas tu karmiono.
Jak dla mnie nie zauważacie nic w środku.
Albo złom za 100 yurków który jest zdarty z rdzy i pooxydowany jak pakistański autobus albo igiełkę.
Do tych pierwszych próbowano nas przyzwyczaić i te pierwsze trafiają się najczęściej, widzieliśmy już sporo tego, przez ostatnie lata.
Co innego doprowadzić do stanu używalności, a co innego pojechać flexą po wżerach, a na górę lśniąca oxyda.
Co powinno się zrobić z oryginałem ktoremu już z odkrytej części lufy oxyda zeszła ?
Oryginałów widziałem sporo, na ME czy MŚ można zobaczyć ich dużo i nawet kupić, przy kontroli broni na ME cała niemiecka reprezentacja przeszła przez moje ręce, ale takich cudów nie widziałem jak w PL.
Nie interesuje mnie rynek kolekcjonerski ale wyłania się jedno istotne bo dotyczące kasy pytanie:
Jak prawdziwy kolekcjoner oceni wartość takiego jak mogliśmy czytatać wielokrotnie cytuję „przywróconego do życia” oryginału ?
(Jeżu jak to patetycznie brzmi prawie jak nasza służba zdrowia w walce z covidem, dorobić do czegoś misje i samo leci)
Są klasy zachowania broni.
Jest jakaś klasa zachowania dla popilnikowych i z nową oxydą ?
Pytam bo to ciekawy temat, a się nie znam, dogłębnie nie drążyłem sprawy, gdzieś tam coś czytałem mało zainteresowany no i widziałem przekazy jakimi nas tu karmiono.
Re: Konserwacja zabytków
Ok, już serio. Oczywiście, że są klasy zachowania broni. Moim zdaniem najlepszy system- jeżeli chodzi o broń kolekcjonerską - mają Amerykanie. Europa ma albo I-IV albo bardzo dobre, dobre, średnie i złe. Te stany zachowania to w Europie tak trochę z numizmatyki przejęte, nie zawsze odzwierciedlają stan zachowania, nawet są określenia mint. Amerykanie mają rozbudowany system , mnie osobiście odpowiada oznaczenie literowe- od A do D to są rzeczy jeszcze dla na za drogie ( stan wspaniały, doskonały itd). E- F to już jest w zasięgu przeciętnego kolekcjonera, stan F zawsze wymaga drobnej naprawy, uzupełnienia lub wymiany zużytych części ( gdy chcemy mieć funkcjonalny oryginał) G- czyli poor to już raczej na ścianę, o czym Amerykanie uczciwie piszą. Zawsze- gdy miała miejsce sytuacja w rodzaju "Tom i Jerry zostają konserwatorami broni " - jest dodany opis NPR. Jeżeli broń była profesjonalnie odrestaurowana i ma wszystkie części oryginalne nie ma wzmianki o restauracji. Generalnie Amerykanie bardzo uczciwie podchodzą do opisu, który doskonale odzwierciedla stan zachowania. Dla nich liczy się oryginalność części i stan drewna. Tu jest w ogóle ciekawa sprawa, drewno ma u nich duży wpływ na ranking.
P.S. Dla traktowanych pilnikiem ( Tom i Jerry używają też szlifierek, nawet do drewna, miałem okazję się przekonać ) i z nową oksydą jest dodane NPR i przedmiot nawet najlepiej zachowany nie trafi wyżej niż do E-F.
P.P.S. Stan zachowania i rzadkość najlepiej określa kwota osiągana przy sprzedaży. Są kapiszonowe Colty po 1800- 2500 USD, a są takie - i się sprzedają- po 600 000 USD ))
P.S. Dla traktowanych pilnikiem ( Tom i Jerry używają też szlifierek, nawet do drewna, miałem okazję się przekonać ) i z nową oksydą jest dodane NPR i przedmiot nawet najlepiej zachowany nie trafi wyżej niż do E-F.
P.P.S. Stan zachowania i rzadkość najlepiej określa kwota osiągana przy sprzedaży. Są kapiszonowe Colty po 1800- 2500 USD, a są takie - i się sprzedają- po 600 000 USD ))
Re: Konserwacja zabytków
Rozpisałem się więc jeszcze. Trzeba rozróżnić: mamy restaurację i konserwację. Mieszanie czy wrzucanie do jednego worka tych co innego znaczących pojęć powoduje, że jesteśmy pogubieni. Zwykle najpilniejsza jest konserwacja, bo broń była używana, ma swoje lata itd. Konserwacja to stosunkowo prosta sprawa, jest dość profesjonalnych specyfików żeby zabezpieczyć broń przed dalszym niszczeniem. Osobnym problemem jest restauracja. Tu się zaczyna kłopot, bo jeżeli trzeba odnowić to i owo, wymienić zużyte, to jak robić, żeby nie wyszedł pakistański autobus ? No ale to kłopot restauratorów broni, ja się na tym nie zwyczajnie nie znam.
Re: Konserwacja zabytków
Dzień dobry
No i rozmawiamy. To mnie bardzo cieszy.
Szanowny panie Alterjorge i dziękuję też Koledze Wyciorowi. (Zaraz się w to wszystko) wczytam.
Jest w tym sporo racji, jeśli dokonuje się konserwacji, restauracji czy renowacji lub fachowo rozumianych napraw aby zachować jej funkcjonalność. Zgodzę się, że może być to konieczne. Broń (czy inny przedmiot) nie ma być brudna ani zardzewiała. (Poza tym już czytałem gdzieś te słowa) I jak kolega wspomniał, profesjonalna praca nad zabytkiem nie umniejsza wartości przedmiotu. Rdza nie ma wartości samej w sobie. Mógłbym się nawet zgodzić, że nawet brak renowacji nie umniejsza wartości zabytku bo lepiej wcale jak źle. Poza tym zapłacę pełną cenę za nietknięty przedmiot a za tknięty już nie zapłacę (o ile było zrobione to nieprofesjonalnie). To już wypracowaliśmy coś. Warto zwrócić uwagę na to jak broń jest zachowana i w jakim stopniu możemy nad nią pracować. Zgodzę się też, że mamy do czynienia z bronią za 100 czy 200e wypudrowaną do poziomu 2000e (chociaż praca "renowatora" nie jest tyle warta. Temat właśnie dotyczy tego pudrowania.
Jeśli broń po oczyszczeniu nie nadaje się do strzelania to nie nadaje się do strzelania i nie "rzeźbi się nowego gwintu"
Jeśli broń ma skorodowaną wierzchnią stronę lufy to jej nie szlifujemy by zedrzeć warstwę, która posiada wżerki.
Jeśli ta sama broń ma wartość 300zł to ma 300 i nie żądamy 3000. Warto by ludzie wiedzieli w przyszłości na co zwracać uwagę. Oczywiście każdy przedmiot może być warty tyle, ile ktoś chce za niego zapłacić Ale zabytki mają swoją określone widełki. Albo się w tych widełkach mieści bo STAN ZACHOWANIA broni pozwala jej być funkcjonalną, lub ma kontekst historyczny, ilość wyprodukowanych egzemplarzy, udziału w wojnach itd. albo spada z widełek bo była rzeźbiona, bo ktoś ją wymoczył, bo wypolerował, dodał nieoryginalne/dorobione części itd Jeśli weźmiemy lufę od jednego karabinu bo jest dobra, i weźmiemy kolbę od innego bo tam się lepiej zachowała, to ta broń również może na wartości stracić. Są jakieś wytyczne na których jesteśmy w stanie powiedzieć, że za dany egzemplarz zapłacimy kwotę X.
Można to zrobić (te rzeźbienia) ale broń traci status zabytku (jeśli o zabytku możemy mówić) traci tym radykalnie na wartości.
W Polsce przyjmuje się, że broń ma być ładna i funkcjonalna, ma posiadać nazwę prestiżową (Enfield czy Lorenz) - na tym koniec. I jak już zauważyłem, ustaliliśmy, że są pewne klasy. Broń w Polsce jest z tego przedziału gdzie w Stanach by nawet na nią nie spojrzeli a w najlepszym razie kolekcjonerzy nie dali by za nią dużo. U nas jednak się za to płaci bo zapotrzebowanie na posiadanie takiej broni jest duży.
W Stanach położenie oksydy, która jest tak zamaskowana, że trzeba dogrzebywać się odpowiednim oświetleniem przy odpowiednim powiększeniu powoduje, że broń traci na wartości. I tam się to sprawdza. U nas nie przeszkadza jeśli podobna broń ma zjechaną na szlifierce warstwę i dzięki temu nazywamy to renowacją za którą słono się płaci. Ważne, że można tam wpakować pocisk, który musi być o większym kalibrze bo ktoś wytarł 0,04mm by pocisk mógł się jakoś ślizgać. Ważne, że strzał z podpórki mieści się w przedziale "9" na 50m. Lepiej już było powiesić te broń na ścianie.
Myślę, że jest to temat, gdzie możemy dużo się nauczyć i to wszyscy. Własnie o naukę tu chodzi. Może nawet do tej pory nikt się nad tym nie zastanawiał bo wydawało się, że oryginał to oryginał i musi tyle kosztować. Nie musi A jeśli musi to dobrze wiedzieć czemu lub po prostu zachować ten stan przedmiotu.
Przytaczając wcześniej wspomniany inkunabuł. Gdyby jego stan zachowania pozwalał go nosić tylko w reklamówce bo się rozsypuje to miał by większą wartość niż ten po osiemnastowiecznej renowacji gdzie pozszywali mu okładki i poprawili litery.
Wieczorem wkleję zdjęcie porównujące punce w dwóch karabinach.
No i rozmawiamy. To mnie bardzo cieszy.
Szanowny panie Alterjorge i dziękuję też Koledze Wyciorowi. (Zaraz się w to wszystko) wczytam.
Jest w tym sporo racji, jeśli dokonuje się konserwacji, restauracji czy renowacji lub fachowo rozumianych napraw aby zachować jej funkcjonalność. Zgodzę się, że może być to konieczne. Broń (czy inny przedmiot) nie ma być brudna ani zardzewiała. (Poza tym już czytałem gdzieś te słowa) I jak kolega wspomniał, profesjonalna praca nad zabytkiem nie umniejsza wartości przedmiotu. Rdza nie ma wartości samej w sobie. Mógłbym się nawet zgodzić, że nawet brak renowacji nie umniejsza wartości zabytku bo lepiej wcale jak źle. Poza tym zapłacę pełną cenę za nietknięty przedmiot a za tknięty już nie zapłacę (o ile było zrobione to nieprofesjonalnie). To już wypracowaliśmy coś. Warto zwrócić uwagę na to jak broń jest zachowana i w jakim stopniu możemy nad nią pracować. Zgodzę się też, że mamy do czynienia z bronią za 100 czy 200e wypudrowaną do poziomu 2000e (chociaż praca "renowatora" nie jest tyle warta. Temat właśnie dotyczy tego pudrowania.
Jeśli broń po oczyszczeniu nie nadaje się do strzelania to nie nadaje się do strzelania i nie "rzeźbi się nowego gwintu"
Jeśli broń ma skorodowaną wierzchnią stronę lufy to jej nie szlifujemy by zedrzeć warstwę, która posiada wżerki.
Jeśli ta sama broń ma wartość 300zł to ma 300 i nie żądamy 3000. Warto by ludzie wiedzieli w przyszłości na co zwracać uwagę. Oczywiście każdy przedmiot może być warty tyle, ile ktoś chce za niego zapłacić Ale zabytki mają swoją określone widełki. Albo się w tych widełkach mieści bo STAN ZACHOWANIA broni pozwala jej być funkcjonalną, lub ma kontekst historyczny, ilość wyprodukowanych egzemplarzy, udziału w wojnach itd. albo spada z widełek bo była rzeźbiona, bo ktoś ją wymoczył, bo wypolerował, dodał nieoryginalne/dorobione części itd Jeśli weźmiemy lufę od jednego karabinu bo jest dobra, i weźmiemy kolbę od innego bo tam się lepiej zachowała, to ta broń również może na wartości stracić. Są jakieś wytyczne na których jesteśmy w stanie powiedzieć, że za dany egzemplarz zapłacimy kwotę X.
Można to zrobić (te rzeźbienia) ale broń traci status zabytku (jeśli o zabytku możemy mówić) traci tym radykalnie na wartości.
W Polsce przyjmuje się, że broń ma być ładna i funkcjonalna, ma posiadać nazwę prestiżową (Enfield czy Lorenz) - na tym koniec. I jak już zauważyłem, ustaliliśmy, że są pewne klasy. Broń w Polsce jest z tego przedziału gdzie w Stanach by nawet na nią nie spojrzeli a w najlepszym razie kolekcjonerzy nie dali by za nią dużo. U nas jednak się za to płaci bo zapotrzebowanie na posiadanie takiej broni jest duży.
W Stanach położenie oksydy, która jest tak zamaskowana, że trzeba dogrzebywać się odpowiednim oświetleniem przy odpowiednim powiększeniu powoduje, że broń traci na wartości. I tam się to sprawdza. U nas nie przeszkadza jeśli podobna broń ma zjechaną na szlifierce warstwę i dzięki temu nazywamy to renowacją za którą słono się płaci. Ważne, że można tam wpakować pocisk, który musi być o większym kalibrze bo ktoś wytarł 0,04mm by pocisk mógł się jakoś ślizgać. Ważne, że strzał z podpórki mieści się w przedziale "9" na 50m. Lepiej już było powiesić te broń na ścianie.
Myślę, że jest to temat, gdzie możemy dużo się nauczyć i to wszyscy. Własnie o naukę tu chodzi. Może nawet do tej pory nikt się nad tym nie zastanawiał bo wydawało się, że oryginał to oryginał i musi tyle kosztować. Nie musi A jeśli musi to dobrze wiedzieć czemu lub po prostu zachować ten stan przedmiotu.
Przytaczając wcześniej wspomniany inkunabuł. Gdyby jego stan zachowania pozwalał go nosić tylko w reklamówce bo się rozsypuje to miał by większą wartość niż ten po osiemnastowiecznej renowacji gdzie pozszywali mu okładki i poprawili litery.
Wieczorem wkleję zdjęcie porównujące punce w dwóch karabinach.
Re: Konserwacja zabytków
Na pudrowaniu się nie znam, chyba to nie forum kosmetyczne. W zasadzie zaczynamy rozmawiać o oczywistościach. Rynek broni zabytkowej w Polsce jaki jest każdy widzi. Wszyscy chcą mieć cuda możliwie najniższym kosztem. To się im te cuda robi. Kolekcjonowanie broni historycznej, w której to dziedzinie jestem dyletantem, bo dopiero zaczynam powinno być oparte na ciekawości historycznej, tak to nazwę a nie na żądzy pieniędzy. Dlatego kupuję w sprawdzonych miejscach, są to duże domy aukcyjne, nie ma tam okazji, cudacznych opisów, na ogół cena odzwierciedla wartość kolekcjonerską przedmiotu. Czasem uda się trafić przy odrobinie szczęścia ( np. za wczesna dla Włochów godzina rozpoczęcia aukcji )) ) , zwykle jednak trzeba wiedzieć co się kupuje. I chyba tyle. Natomiast mam też wrażenie, że temat - ezopowym sposobem- ma dotknąć rusznika. Tak coś czuję.
P.S. Co do moczenia i polerowania. Widziałem wiele razy karabiny , które chciałbym mieć ale mnie na nie nie stać, właśnie wymoczone i wypolerowane, tylko tak jak trzeba. Tak więc ten argument odpada.
P.P.S. Jako przykład polecam Bolk Anitiques czy Vincent Garth, gdzie właściciel kupuje tu i ówdzie po świecie zapyziałe egzemplarze, naprawia , moczy i poleruje a następnie wystawia za kwoty i dwukrotnie wyższe od ceny nabycia. Czy używa szlifierki nie wiem, ale wiem że moczy i poleruje.
P.P.P.S. Oryginał w dobrym stanie MUSI kosztować i pobożne życzenie, że nie musi pozostaje życzeniem.
P.S. Co do moczenia i polerowania. Widziałem wiele razy karabiny , które chciałbym mieć ale mnie na nie nie stać, właśnie wymoczone i wypolerowane, tylko tak jak trzeba. Tak więc ten argument odpada.
P.P.S. Jako przykład polecam Bolk Anitiques czy Vincent Garth, gdzie właściciel kupuje tu i ówdzie po świecie zapyziałe egzemplarze, naprawia , moczy i poleruje a następnie wystawia za kwoty i dwukrotnie wyższe od ceny nabycia. Czy używa szlifierki nie wiem, ale wiem że moczy i poleruje.
P.P.P.S. Oryginał w dobrym stanie MUSI kosztować i pobożne życzenie, że nie musi pozostaje życzeniem.
Re: Konserwacja zabytków
Kiedy oryginał MUSI kosztować? Cena ma kilka składowych między innymi ( bo na cenę składa się jeszcze więcej ) : typ, podtyp, producent, ilość znanych zachowanych egzemplarzy, kompletność i zgodność numeryczna elementów, stan zachowania no i też popyt. Jak przyjdzie moda na jakiś model to nawet ceny złomów wariują. Do ceny- o czym wielu zapomina- należy doliczyć opłaty aukcyjne, koszty pakowania, transportu, ubezpieczenia i opłat celnych a czasem honorarium dla adwokata )). Jednak wielu początkujących kolekcjonerów ( nie mam tu pewności, czy dobrze nazwałem) idzie zaślepionych wspomniana żądzą pieniędzy idzie na skróty, kupują różne dziwolągi że niby wielka okazja i odkrycie, a w sumie to nic z tego nie wynika. Jak się chce kolekcjonować z pasji to najpierw coś tam poczytać, ustalić co się chce czy chciałoby się mieć, ocenić możliwości zakupowe i kupować w pewnych miejscach ale do takich olx czy allegro czy domorośli majsterkowicze nie należą.