(Nie wiem gdzie wrzucić ten temat, to wrzucę go tutaj. Zawsze można przepiąć. Pozostawiam to w gestii Administratorów.)
Wracam po dłuższej przerwie. Wiosna nadchodzi to i człowiek wraca do życia

Zainspirowałem się ciekawą problematyką odnośnie broni.
Społeczność polskich strzelców czarnoprochowych ewoluuje. Odchodzą stare schematy, które się nie sprawdziły a pojawiają się nowe. Zauważam, że coraz więcej ludzi ma duże doświadczenie i wiedzę na temat broni – to bardzo dobrze. Z związku z czym spodziewam się, że będzie przybywać w kolekcjach więcej broni, która pamięta czasy XIX czy nawet XVIIIw. A może nawet i starszej?

Niechaj za tym idzie też świadomość. Broń ta nie jest ani łatwo dostępna ani tania.
Jeśli interesuje Was epokowa broń, która ma (lub miała – ale o tym poniżej) swoją wartość to warto się w tej kwestii edukować.
Wkleję poniżej artykuł. Odnosi się on do architektury ale jednak nie jest on oderwany od tematyki zabytku w ogóle. Traktuje on o podejściu konserwatora do przedmiotu.
Istnieją jakby dwie szkoły dbania o epokową rzecz. Pierwsza – nazwijmy ją „osiemnastowieczną – gdzie próbowano odbudować zabytek w sposób by był on albo zupełnie przebudowany i/albo pełnił określoną funkcję. Przykładem tego może być przebudowa średniowiecznej ruiny na dom mieszkalny, który z tym średniowiecznym budynkiem po przebudowie nie ma nic wspólnego.

Widziałem program, gdzie mężczyzna chciał sprzedać inkunabuł. Książka o ogromnej wartości, sprzedała się za kilka złotych ponieważ w XVIIIw ktoś poprawił jej druk by ładniej wyglądała.

Kolejnym sposobem dbania o zabytek jest podejście (tu też nazwijmy to w uproszczeniu – „współczesnym”). Chodzi o to, ze dba się o zabytek tak, jak został on zastany. Nie uzupełnia się ubytków, nie tworzy się go na nowo. Po prostu chroni przed dalszym rozpadem. A jeśli już, uzupełnia się go materiałami, które nie maskują zabytku. Sztukuje się go np. gliną, cegłą o innym kolorze. Na przykład dzban, który jest potrzaskany i brakuje części a chcemy pokazać go w całości. Chodzi o to by kolejne osoby, które przychodzą badać przedmiot wiedziały co jest grane. Ta szkoła zajmuje się również zdejmowaniem poprzednich („starych” czasem uznanych za niewłaściwe) prac konserwatorskich, tak aby można było wrócić do możliwie pierwotnego stanu zabytku.
No i tu pora na to by wkleić odpowiedni tekst żeby nie być gołosłownym.
http://www.historycy.org/index.php?show ... gZJ8IZpQoM
Jak już pewnie zauważyliście, przekłada się to również do zabytkowej broni palnej.
Idąc za wiedzą współczesną, przy renowacji broni palnej nie jest akceptowalne aby podejść do zabytku z pilnikiem, papierem ściernym, szczotką drucianą na urządzeniach szybkoobrotowych pozostawiających trwały ślad, młotkiem i kluczem w taki sposób by na częściach metalowych czy drewnianych były „dorobione” jakiekolwiek skazy. Taka broń zwyczajnie traci na wartości i oddala się nam od pojmowania jej jako zabytek.
Jak temat się rozwinie, wkleję zdjęcia punc na karabinie, który został potraktowany materiałem ściernym. Tutaj dodam, że z dzisiejszym stanem wiedzy, po takim zabiegu przeobraziło się zabytek w przedmiot o znikomej wartości historycznej. Karabin, który mogę przedstawić, nigdy nie brał udziału w walce ale co z tymi, które brały i są puncami pięknie oznakowane ale punc tych nie można przeczytać bo – szlifierka?

Mam mieszane uczucia, kiedy widzę nową oksydę na lufie, która posiada już ubytki po korozji.
W ogóle mam mieszane uczucia, kiedy ktoś usunął istniejącą ale wytartą miejscami brunirę/oksydę po to by położyć nową.
Ci, którzy śledzą portale aukcyjne, wiedzą, że jeśli zostały wystawione w podobnym czasie dwa karabiny Mauser 1857 i jeden z nich był odnawiany a drugi nie, to ten drugi osiągnął znacznie większą kwotę jako zabytek.
Osobiście przychylam się do współczesnych metod dbania o takie zabytki. Każda z prac powinna być odwracalną i jak najmniej inwazyjną. Technika wciąż idzie do przodu, mamy lepsze sposoby usuwania korozji niż powiedzmy 50lat temu. Nie musimy też szlifować elementów drewnianych. Warto pomyśleć, co może być dostępne za kolejne 50lat.
Pomijam kwestię, kiedy chcąc osiągnąć sprawność broni, poleruje się wnętrze lufy ale też jej zewnętrzne części. Póki co, polskie prawo nie narzuca ponownego jej badania pod kątem wytrzymałości na gwałtowną zmianę ciśnień.
Piszę ten tekst po to aby wyjaśnić, że oryginałem nie jest XIX wieczna strzelba na znanym portalu aukcyjnym, ładnie lśniąca od przejechania jej na kole polerskim i posiadającą pokrytą świeżym schaftolem wyczyszczoną z brudu (papierem ściernym) kolbę. Oczywiście kolba, w której zostały usunięte wgniecenia wymaczaniem jej w wodzie, prasowaniem czy innymi metodami. Jeśli broń brała udział w walce, wszystkie te wgniotki są pewnym kontekstem historycznym. Nie chcę powiedzieć, że owe wgniotki podnoszą wartość broni w porównaniu do tej, która tych wgniotek nie miała od początku (wartość też zależy od wielu innych czynników) ale usuwane ich z pewnością wartość obniża.
Jeśli w Wasze ręce będzie wpadać kiedyś broń z epoki, a z pewnością będzie bo jest to kolej rzeczy, to nie psujcie jej proszę samą chęcią grzebania przy niej.

Nie dajcie sobie też wmówić, że broń musi być wyczyszczona na błysk bo przecież w epoce Austriak też ją czyścił i broń ma lśnić. Nic bardziej mylnego.
Broń idealnie wyglądająca na wystawie muzealnej też nie jest dowodem na to, że każdy inny eksponat ma wyglądać jak ten z muzeum – przypomnij sobie o kontekście historycznym

Przy odrobinie szczęścia, ta broń przeżyje Was i Wasze dzieci. Niech stan zachowania pozostanie taki jaki jest. Oryginałów już nikt nie doprodukuje.


No to kolejna sprawa. Tak by się miło oglądało

https://www.youtube.com/watch?v=SfDh8i7baVY&t=3s
https://www.youtube.com/watch?v=1rfSXTMw8_M
Te bagnety to już nadają się jedynie dla rzeźników.


https://www.youtube.com/watch?v=_WGqzMZnHWo
Niech będzie to też wstęp do fajnej ciekawej rozmowy i miejscem do zbierania wiedzy o broni palnej w wymiarze kolekcjonerskim i konserwatorskim..
A gdyby ktoś chciał zapytać, to od razu odpowiadam. Nie piję do nikogo. Chciałbym aby wszystko co tu wklejam, było jak najbardziej podparte literaturą.

Mam też w zanadrzu ciekawą książkę. Zamieszczę tu co nieco o niej jak znajdę trochę czasu by znów się w nią wczytać.

Pozdrawiam!
Peter