Jak działa kaszka?

Generalnie broń krótka taka jak rewolwery oraz pistolety.
Awatar użytkownika
Mincerz
Stary bywalec
Posty: 762
Rejestracja: czw 26.paź.2006 - 00:25
Lokalizacja: Warszawa
Moja broń:

Post autor: Mincerz »

Mark pisze:A czy ktoś spróbował przeprowadzić suchą destylację kaszki? Spróbowałem, paskudnie to wygląda - powstaje błotko. Nie wygląda to na dobry dodatek do prochu. Może istnieje jakiś lepszy wypełniacz? Marek
Wybacz pytanie ale po co? Co to daje i o czym świadczy.
Z chemii jestem zero; proszę o wyjaśnienia prostymi zrozumiałymi słowami.
Pozdrawiam!
Guliwer
Posty: 41
Rejestracja: czw 02.lis.2006 - 21:03
Moja broń:

Post autor: Guliwer »

Zabawa z kaszką wydłuża czas ładowania rewolweru.
6 fiolek z prochem+ 6 miarek kaszki z prochownicy, potem kula, ew. smar.
Może jakiś sprasowane tabletki kaszkowe w odpowiednim kalibrze by się sprawdziły? :)
chudej
Bywalec
Posty: 126
Rejestracja: śr 18.paź.2006 - 10:04
Moja broń:

Post autor: chudej »

Ja próbowałem takiej destylacji.0<5 kg kaszy+%kg cukru +20 l wody +15 dkg drożdży.Daje nisamowitego kopa :lol:
Awatar użytkownika
Mark
Bywalec
Posty: 117
Rejestracja: pt 13.paź.2006 - 22:27
Lokalizacja: Beskid Mały - Zagórnik
Moja broń: brak

Post autor: Mark »

Ad. Mincerz
Wystarczy trochę badanej substancji umieścić w próbówce, podgrzewać i obserwować efekty. Już taka prosta próba zgazowania wypełniacza daje wyobrażenie o tym, co może się z nim dziać w lufie. Myślę, że taki prosty eksperyment pozwoli łatwo porównać różne wypełniacze, np.: dwa rodzaje kaszy.
A może ktoś używał drobno zmielonego korka?
Marek
Awatar użytkownika
Mincerz
Stary bywalec
Posty: 762
Rejestracja: czw 26.paź.2006 - 00:25
Lokalizacja: Warszawa
Moja broń:

Post autor: Mincerz »

Ad. Mark
Dzięki za tłumaczenie.
Czyli wychodzi, że za każdym strzałem przez lufę przelatuje gorąca "paćka".
Po świętach chyba pójdę i kupie po najmniejszym opakowaniu każdego typu kaszek.
Będzie zabawa na najbliższe tygodnie.. ;-)
Pozdrawiam!
Awatar użytkownika
Jankesszuwarek
Bywalec
Posty: 155
Rejestracja: śr 11.paź.2006 - 20:22
Lokalizacja: Trójmiasto
Moja broń:

Post autor: Jankesszuwarek »

Koledzy po co się męczyć. Ja mam kaszownicę :-D wykonaną z butelki po wodzie utlenionej. Większy otworek zrobiłem wiertłem i z tego sypię do komór. Łatwo i przyjemnie. Z tego co wiem cukier przypalony robi karmel i jest to twarde jak diabli po wystygnięciu.,a w czasie grzania lepkie i klejące. Co na to powie wasza lufa :-)
Awatar użytkownika
Mark
Bywalec
Posty: 117
Rejestracja: pt 13.paź.2006 - 22:27
Lokalizacja: Beskid Mały - Zagórnik
Moja broń: brak

Post autor: Mark »

Z tą gorącą "paćką"nie jest tak żle. W temperaturze panującej podczas wystrzału produkty rozkładu kaszki są w stanie gazowym i opuszczają lufę. Resztki mogą kondensować na zimnych powierzchniach stali, stąd zwiększone zanieczyszczenie komór bębna.
Życzę udanych eksperymentów.
Marek
Awatar użytkownika
George
Bywalec
Posty: 298
Rejestracja: śr 18.paź.2006 - 07:44
Lokalizacja: Północne Mazowsze
Moja broń:

Post autor: George »

Ja stawiam na wyższość kaszki nad filcowymi przybitkami.
Po pierwsze - miałem kłopoty z dobraniem właściwej grubości
przybitki do konkretnej naważki, apod tym względem kaszka
jest uniwersalna.
Po drugie - zdarzało się, że przybitka wypychała kulę i bokował
się bębenek, a kaszka nigdy.
Po trzecie - jest tańsza niż przybitki i dostępna w każdym sklepie.

Zwykle na strzelnicy opróżniam kilka bębnów i nic mi się nie
zapycha. Po strzelaniu rewolwer myje się i czyści bez problemów.
lotnik
Posty: 32
Rejestracja: pt 27.paź.2006 - 16:24
Lokalizacja: Lublin
Moja broń:

Post autor: lotnik »

W moim Naviku też przy strzelaniu z kaszką pociski górują
kropek
Posty: 9
Rejestracja: czw 03.maja.2007 - 20:41
Lokalizacja: Lublin
Moja broń:

Post autor: kropek »

Witam wszystkich,

i oczekując na swego Navy zastanawiam się czy zamówione też wełniane, nasączane smarem przybitki do rewolweru są rzeczywiście takie cudowne (zwą je wander wads :-)). Dość tanie bo $6.50 za 100 szt. są droższe sporo od kaszy lecz mają według noty informacyjnej w sklepie (Dixie G.W.) skutecznie zapobiegać wtórnemu zapłonowi komór co z kolei pozwoli zaoszczędzić krocie na zakupie margaryny, wosku, oliwy i kremy N**ea ;-). Gdy już dotrą wraz z bębenkowcem (nie mogę się doczekać!) to z chęcią umówię się z kimś na porównanie cud-przybitek z manną.

Pozdrawiam
Andrzej
mackra
Stary bywalec
Posty: 674
Rejestracja: sob 28.paź.2006 - 00:15
Lokalizacja: Krakow
Moja broń:

Post autor: mackra »

E, kropek, tanie to one nie sa. Kilogram filcu 4 mm to jakies 30 zl. Do tego dodaj 15 zl za kilo wosku i 5 zl za litr oleju i za 50 zl masz 500 przybitek jak nic.

Zwykle zasmarowanie komor jest pewnie nie mniej skuteczne niz nasaczane przybitki. W Wonder Lube nie ma zadnych kosmicznych technologii rodem z NASA, gdzies tam go koledzy Amerykanie rozpracowali i znalezli typowe skladniki, takie jak wosk, olej fistaszkowy itp.
Awatar użytkownika
Mark
Bywalec
Posty: 117
Rejestracja: pt 13.paź.2006 - 22:27
Lokalizacja: Beskid Mały - Zagórnik
Moja broń: brak

Post autor: Mark »

Ad. Kropek
Uważam, że przybitka nasączona smarem, mając kontakt z gorącymi gazami, zapaskudzi lufę. Przybitka powinna być sucha, zaś kula porządnie nasmarowana! - to gwarantuje czyściutką, nie zaołowioną lufę i dobre skupienie na tarczy. Osobiście sprawdziłem.
Zyczę Ci dużo zadowolenia z rewolweru,
Marek
kropek
Posty: 9
Rejestracja: czw 03.maja.2007 - 20:41
Lokalizacja: Lublin
Moja broń:

Post autor: kropek »

Koledzy,

nie bierzcie mnie za adwokata fabrycznych cudeniek. O nie! O przewadze kaszy wiem już może od trzech lat. Tyle trwa mój czytelniczy staż czarnoprochowy. Praktyki jeszcze nie zacząłem. Korci mnie, nie mogę się doczekać więc łapię się chociaż za pisanie. No, i czytania sporo się przyda. Moje półki mieszczą tomy traktujące o orężu późniejszym i często skrzydlatym (lotnictwo). Już po cichu planuję o zakupie za jakiś rok czegoś porządnego - z dłuuugą lufą i raczej z iskrą krzesaną ale to nie ten dział...

Navy będzie na rozruch - praktyczniejszy, mniejszy szok dla drugiej połowy a i wyrwa w portfelu też. Nie tam żeby mnie to bębenkowe caco nie "kręciło" od czasu gdy w "Młodym Techniku" zobaczyłem zdjęcie rokokowo zdobionych "carskich" kapiszonowych koltów, a i jeszcze jakaś powieść z dziewczyną starającą się przeżyć na dzikim zachodzie, kolcie po jej ojcu noszonym w worku. Wtedy wyczytałem po raz pierwszy, choć opis techniczny to nie był, o specyfice kapiszonów. Do tamtej pory w mej kolekcji znajdowały się plasikowe i blaszane kapiszonowce-zabawki. Z lekkim zaskoczeniem odkrywałem całą prawdę o kapiszonie i odprzodowym ładowaniu ;-). Jakoś mało wtedy (lata siedemdziesiąte) widziało się westernów historycznie traktujących sprawy broni. Na ogół dzielni kowboje łoili przed kamerami z koltów jeszcze przy tym potrząsając nimi w przód przy wystrzale (no, lekko przesadzam). Ładowanie uskuteczniali niestety już poza kadrem ;-). No, i oczywiście te pasy z nabojami (sam, pamiętam, miałem taki lekko zmodyfikowany przez mamę przez doszycie pasków dermy by można było zasadzać w fałdki plastikowe "naboje"), fascynująca czynność ładowania pustego bębenka nabojami z pasa... aż tu nagle: krach! To wcale tak zawsze nie było :-D. Szok, horror! "Tupało" się w bębenek od przodu!
Awatar użytkownika
witekC
Posty: 72
Rejestracja: czw 12.paź.2006 - 21:39
Lokalizacja: Katowice
Moja broń:

Post autor: witekC »

Jak napisał Mark
przybitka nasączona smarem, mając kontakt z gorącymi gazami, zapaskudzi lufę
To jest jeden aspekt. Drugi to taki, że wprasowana w bęben kula powinna ciasno w nim siedzieć, a przez nasączenie przybitki smarem powodujemy zmniejszenie współczynnika tarcia pomiędzy ołowiem i stalą bębna. Sprężystość ściśniętego filcu przy kolejnych strzałach przy zmniejszonym tarciu może wypchnąć kulę do przodu z sąsiedniej komory i uniemożliwić obrót bębna. Dlatego jeśli już stosuje się filcową przybitke to tylko suchą, a smar z przodu kuli poprawia uszczelnienie przed cofnięciem płomienia i polepsza smarowanie przewodu lufy. Ja osobiście wolę jednak kaszkę.

Witek.
Awatar użytkownika
Mincerz
Stary bywalec
Posty: 762
Rejestracja: czw 26.paź.2006 - 00:25
Lokalizacja: Warszawa
Moja broń:

Post autor: Mincerz »

Raz dałem przybitki z filcu nasączonego smarem (forumowy nr1) i nigdy więcej. Pełno smaru wszędzie, bębenek, lufa. Łapki zapaćkane, tłuste.

Filc suchy albo kaszka.
Pozdrawiam!
ODPOWIEDZ