Chciałem coś dla Kobiety. Żeby ją przekonać do mojego hobby. Remik był za ciężki, więc szukałem jakiegoś pocketa, mały pistolet itp.. Nabyłem za nieduże pieniądze Derringera Philadelphia. Kaliber 45. Pistolet śmierdział strasznie piwnica, oksyda zamieniła się w rudy nalot, parę grubszych wżerów. Mechanicznie działał. Korona lufy była dosyć zniszczona. Drewno zabejcowane w kiepskim kolorze.
Drewno przeszlifowałem papierami od 320 do 1500. Zaolejowałem bezbarwnym olejem i wypolerowałem ręcznie filcem. Poprawiłem koronę lufy papierem na kulce. Elementy metalowe wrzuciłem do kąpieli w kwasku. Drobnicę włóknina przeszlifowałem. Lufę od p320 do 1500 plus polerowanie na lustro polerką z filcem przy pomocy pasty Meguiars All Metal Polish. Mosiądze wypolerowałem również na lustro. Pokancerowane śrubki przeszlifowałem papierem i pilnikiem. Przygotowałem oksydę na gorąco. Pooksydowalem elementy. Kurek i spust nie przyjęły oksydy niestety (jakieś odlewy). Zaprojektowałem grawer i zaprogramowałem maszynę. Całość złożyłem. Sprawdziłem działanie. Czekam tylko na pudełko i czerwony welur.

