Czytałem już ten o karabinach z trzpieniem w komorze. Wcześniej myślałem że to była jakaś niszowa, eksperymentalna konstrukcja, jedna z wielu ślepych uliczek w rozwoju broni palnej. Dzięki wam dowiedziałem się że było to bardzo popularne rozwiązanie w pewnym okresie czasu i podlegające ewolucji.
Obecny temat również jest niezmiernie ciekawy i dowodzi tego jak ważna jest woda w smarach do CP. Od siebie dodam że na początku mojej przygody z CP gdzieś czytałem o tym czym współcześni strzelcy nasączają flejtuchy. Co ciekawe wszystkie te specyfiki zawierają wodę a były to: woda z mydłem, mydło w płynie, płyn do mycia naczyń(taki nierozrobiony, prosto z butelki), margaryna, krem nawilżający, emulsja obrabiarkowa, samorobne mikstury na bazie kremów nawilżających, fabryczne specyfiki dedykowane do flejtuchów, ślina. - Hmmm, sporo tego.

Czysta woda jak widać została tu niestety pominięta. Widać współcześnie mało kto jej używa. Sam również byłem zniesmaczony pomysłem użycia śliny. Wypróbowałem więc smar molibdenowy, płyn do mycia naczyń, krem Nivea i nieco zmodyfikowany smar Nowaka. Ostatecznie zostałem przy tym ostatnim a najgorsze rezultaty dał smar molibdenowy.
Pamiętam też że pisano tam o dmuchaniu do lufy po strzale by wilgoć zawarta w wydychanym powietrzu zmiękczała nagar.
Pewnie większość z was to wie ale gdyby akurat ktoś nie wiedział...

Dobrze, przepraszam najmocniej i obiecuję nie śmiecić więcej w tym niezmiernie ciekawym temacie.
