Apogeum rozwoju gwintowanej broni kulowej był sztucer jegerski, w którym zamiast smaru wlewano do lufy czystą wodę. Mowa o systemie który wymyślił Szwajcar Johannes Wild. W latach 1841-44 narobił on sporo zamieszania i został wdrożony w księstwach Wirtembergii, Hesii i Badenii. W tradycyjnych sztucerach stosowano natenczas solidnie natłuszczone flejtuchy i ciasno spasowane kule. Wytłaczanie ich do lufy wymagało znacznego wysiłku i przeważnie wspomagania młotkiem, co kulę deformowało. Smar przyśpieszał narastanie w lufie nagaru co jeszcze bardziej utrudniało ładowanie. Szybkostrzelność była mała, zmęczony strzelec gorzej mierzył a deformacja kuli i nagar w lufie dodatkowo pogarszały celność. Wild poszedł własną drogą i zaczął od przeprojektowania lufy. Typowa lufa sztucerowa, wzorowana na myśliwskiej, miała wówczas 6-8 głębokich, zaokrąglonych bruzd i szybki gwint, 1:30" a nawet mniej. Myśliwi z naważek ~3 g strzelali celnie ale przy większych, wojskowych naważkach kula się zrywała. Wild użył skrętu 1:40" i uznał że w optymalnej lufie każda fałda flejtucha ma zmieścić się w osobnej bruździe. Układanie się flejtucha zależy oczywiście od jego grubości. Wild użył chłonnego, grubego (~0.55 mm) i bardzo gęsto tkanego płótna o dużej wytrzymałości na rozerwanie. W kalibrze ~17 mm wyliczył 16 trapezowych bruzd, w praktyce zastosowano 14 (Badenia i Hesja) lub 12 (Wirtembergia). W takiej lufie zerwanie nie groziło.
Kulę ładowano do lufy na suchym (!) flejtuchu. Kula o średnicy aż 0.7 mm poniżej kalibru wchodziła z minimalnym oporem, pojedynczym ruchem pobojczyka. Teraz strzelec sięgał po wiszącą na ramieniu flaszeczkę, dociskał ją do wylotu lufy i dzięki pomysłowemu dozownikowi wlewał do lufy odmierzoną porcję wody - ok. 2 ml wody. Ta natychmiast wsiąkała we flejtuch. Płótno od razu pęczniało, mocno powiększało objętość i dokładnie uszczelniało kulę. W drodze na dno lufy woda zwilżała ścianki i zmiękczała nagar. Przy strzale flejtuch zbierał osad i przewód lufy pozostawał czysty. Można było oddać 100+ powtarzalnych strzałów bez czyszczenia. Ograniczeniem był tylko nagar na dnie komory. Patron zawierał kulę wstępnie owiniętą flejtuchem, ładowanie sztucera trwało niewiele dłużej niż gładkolufowego muszkietu. Wprawny strzelec na 30 celnych strzałów potrzebował poniżej 14 minut.
Czy z mokrego flejtucha woda nie przesiąkała do prochu? Nie, gdyż kuli nie kładziono na prochu ale zostawiano niewielki odstęp, co gwarantował ogranicznik pobojczyka (jak później w Feldstutzerze). Dzisiaj wyznajemy dogmat że między kulą a prochem nie może być odstępu. W XIX wieku w wielu systemach broni (m.in. Lorenz i Feldstutzer) zakładano jednak celowo pewien luz, co miało m.in. zapobiec kruszeniu prochu i deformacji pocisku oraz dać powtarzalny cykl strzału. O negatywach skutkach takiego postępowania nic nie wiadomo, tym bardziej że stosowano wtedy wolny proch. Poniżej badeński sztucer M1843 Wild'a. Kaliber 0.68, miał wyhaczaną lufę i celownik z raczej optymistycznymi nastawami 225-1800 m. Widać ogranicznik pobojczyka:

Wojsko bało się rdzy w lufie, dla ochrony przed deszczem czy wilgocią stosowano korki, pokrowce, itd. U konserwatywnych generałów koncepcja Wild'a nie wzbudziła sympatii. Obawy były płonne, gdyż w wojsku ładowano bezpośrednio przed strzałem, kontakt wody z metalem był krótki a przy strzale woda odparowywała. Jak ładowano broń na wartę? Nic na ten temat nie znalazłem ale sądzę że wtedy jednak nie wlewano wody albo sięgano po tłusty flejtuch. Podczas testów załadowany na mokro sztucer podobno przeleżał 3 dni, potem oddał normalny strzał i miał w lufie tylko całkiem minimalne ślady rdzy. NIe jestem jednak pewien czy w wojsku ryzykowano dalsze doświadczenia tego typu. Dla myśliwych system Wild'a był oczywiście niezbyt nieprzydatny.
Testy porównawcze wykazały przewagę broni Wilda nad innymi systemami kulowymi, włącznie z Delvigne-Pontcharra - przede wszystkim pod względem celności. Niestety parę lat później pocisk Minie wyparł kulę także z piechoty liniowej a sztucery przegwintowano i dostosowano do pocisków ekspansyjno/kompresyjnych. Wynalazek Wild'a - szczytowe osiągnięcie wojskowej kuli - poszedł w zapomnienie. Warto o nim jednak pamiętać, chociażby dlatego że wykazał iż czysta woda w pewnych warunkach jest dobrym smarem a jej krótki kontakt z lufą nie grozi rdzą.