charles moore.
Dla porządku informuję, że po przeszło miesięcznej przerwie postrzelałem dziś z ChM. Jednak nawet tak krótka przerwa nie czyni dobrze na celność, kilka pierwszych w białym, ale potem, jak się wstrzelałem, same siódemki, ósemki i jedna dziewiątka, aż fiolek z prochem zabrakło. Stwierdzam, że aby osiągnąć dobre sprężenie ładunku, trzeba zawsze ładować przy odciągniętym kurku, wtedy ulatujące przez kominek powietrze dość głośno syczy i jest OK. Celność mojego ChM jest bez porównania lepsza niż navika. I tyle słów bożych.
Poprosiłem Włodka, żeby mi wkleił te zdjenka (sam nie umiem 
), nie żeby się chwalić, lecz zasygnalizować, że nadal strzelam z Karolka w kierunku tarczy i czasem nawet udaje mi się trafić. Wydaje mi się, że już wiem, o co mojemu Karolowi chodzi (naważki, kule, flejtuchy, smary itd. itp.). Zajęło mi to około roku. Broń wspaniała, strzelec znacznie od niej gorszy. A Włodkowi dziękuję.
), nie żeby się chwalić, lecz zasygnalizować, że nadal strzelam z Karolka w kierunku tarczy i czasem nawet udaje mi się trafić. Wydaje mi się, że już wiem, o co mojemu Karolowi chodzi (naważki, kule, flejtuchy, smary itd. itp.). Zajęło mi to około roku. Broń wspaniała, strzelec znacznie od niej gorszy. A Włodkowi dziękuję.
Im bardziej rzadki model broni, tym trudniej o wymianę doświadczeń. Nieraz i dobre rady na wiele się nie przydają - doświadczyłem tego na własnej skrze prawie rok temu. Naważki 'wyczytane' na forach do pewnego modelu Colta miały to do siebie, że na 25 metrach kule mijały tarcze z lewej strony w odległości parunastu centymetrów.
Rok czasu strawiony na poznawanie Karolka nie jest mi się zdaje okresem zbyt długim - przy jednym czy dwóch pobytach miesięcznie na strzelnicy tym bardziej.
Życzę udanej repliki tej tarczy przy najbliższej sposobności.
Rok czasu strawiony na poznawanie Karolka nie jest mi się zdaje okresem zbyt długim - przy jednym czy dwóch pobytach miesięcznie na strzelnicy tym bardziej.
Życzę udanej repliki tej tarczy przy najbliższej sposobności.
Wniosek jeden: nie tylko każdy model, ale i każdy egzemplarz broni jest inny i wymaga indywidualnej obsługi, której trzeba się po prostu nauczyć, w czym mało pomogą instrukcje fabryczne, choć wyjściowo b. przydatne, i rozmaite teorie, praktyka się liczy, u mnie np. żeby ten Karol zaczął się słuchać, musiałem fabryczną naważkę zmniejszyć prawie o połowę. Każda następna zła tarcza z Karola będzie oznaczć, że strzelec do dupy.
PS. Już Andrzeju jestem bliski ustalenia namiarów na kolegę, o którego Ci chodzi. Zresztą tę broń dobrze zna Colorado (Zbyszek) z LKSH, wstępnie możesz go zapytać.
PS. Już Andrzeju jestem bliski ustalenia namiarów na kolegę, o którego Ci chodzi. Zresztą tę broń dobrze zna Colorado (Zbyszek) z LKSH, wstępnie możesz go zapytać.
Zmieniłem dziś trochę swoją strzelaninę z Karola .45 i myślę, że doszedłem do optymalnych "wsadów" tarczowych dla tego egzemplarza. I tak: 0,5 grama vesuvitu (najmniejsza naważka z dotąd stosowanych, przy zalecanej fabrycznej ok. 1,2!), cienka przybitka filcowa, flejtuch inletowy o średnicy 2,5 cm centrycznie nałożony na koronę lufy (dotąd 3 cm), dość grubo smarowana korona lufy pod suchy flejtuch, kula .44 (od Marcina - kto wie, ten wie). Po każdym strzale dość dokładne czyszczenie lufy, inaczej bije górą. Tu mi się przypomina uwaga, kol. Pawlika, że on po każdym strzale z pistoletu czyści lufę mokrą szmatką, ja czyściłem suchą szmatką, ale to chyba nie wystarcza. Moje wyniki dzisiejsze zdają mi się lepsze niż średnia ze wszystkich poprzednich strzelań. Jak więcej spraktykuję nową metodę, to rezultaty podam bez wstydu, ale to trochę potrwa.
No i jeszcze prawidłowość zaobserwowana też poprzednio. Pierwsze strzały, a więc zimna spluwa, calkiem nieźle, potem znacznie gorzej. Dziś to była w ogóle rewela, bo pierwsze 5 strzałów: 10, 10, 8 ,9, 7 przy porządnym skupieniu, a potem już tylko rozrzucone szóstki i jeszcze marniej (mimo czyszczenia lufy między strzałami). Pytanie do Krzysztofa Pawlika: czyszczenie lufy między strzałami to szmatka z czystą wodą po prostu czy jakieś dodatki?
No i jeszcze prawidłowość zaobserwowana też poprzednio. Pierwsze strzały, a więc zimna spluwa, calkiem nieźle, potem znacznie gorzej. Dziś to była w ogóle rewela, bo pierwsze 5 strzałów: 10, 10, 8 ,9, 7 przy porządnym skupieniu, a potem już tylko rozrzucone szóstki i jeszcze marniej (mimo czyszczenia lufy między strzałami). Pytanie do Krzysztofa Pawlika: czyszczenie lufy między strzałami to szmatka z czystą wodą po prostu czy jakieś dodatki?
-
Krzysztof Pawlik
- Posty: 87
- Rejestracja: ndz 15.paź.2006 - 22:58
- Moja broń:
-
Krzysztof Pawlik
- Posty: 87
- Rejestracja: ndz 15.paź.2006 - 22:58
- Moja broń:
